Polski aktor skazany za pedofilię
Na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności skazał krakowski sąd aktora, dziennikarza i konferansjera Bogusława S. oskarżonego o przestępstwa seksualne wobec syna.
Wyrok nie jest prawomocny, S. zapowiedział odwołanie. Sąd uznał, że wina oskarżonego została udowodniona, i skazał go na karę pozbawienia wolności w wymiarze, jakiego żądał prokurator.
21.05.2007 16:26
Oskarżony nie przyznał się do winy; jego obrońcy wnosili o uniewinnienie. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Dziennikarze mogli tylko wysłuchać sentencji wyroku; jego uzasadnienie odbywało się już z wyłączeniem jawności.
Krakowska prokuratura postawiła Bogusławowi S. dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył dwukrotnego doprowadzenia dziecka w okresie między wrześniem 2001 a marcem 2002 roku do poddania się czynnościom seksualnym.
Drugi zarzut dotyczył doprowadzenia dziecka w marcu 2003 roku do wykonania czynności seksualnych. Za oba czyny kodeks karny przewiduje kary do 10 lat pozbawienia wolności.
Materiał dowodowy w tej sprawie oparty był na przesłuchaniach świadków, opinii psychologicznej co do wiarygodności zeznań dziecka i na opiniach biegłych dotyczących oskarżonego.
Bogusław S. w śledztwie nie przyznał się do winy, uznał zarzuty za absurdalne i określił je elementem zemsty ze strony byłej partnerki. Prokuratura twierdziła, że materiał dowodowy jest wiarygodny i... uzasadniający wniesienie aktu oskarżenia. Proces w tej sprawie rozpoczął się w połowie 2004 roku.
Bogusław S. został aresztowany na dwa miesiące w lipcu 2003 roku. We wrześniu sąd przedłużył areszt o kolejne dwa miesiące, jednak na początku października 2003 roku Sąd Okręgowy w wydziale odwoławczym uwzględnił zażalenie obrońcy na stosowanie aresztu i zwolnił go z aresztu.
Zastosował inne środki zabezpieczające: dozór policji i zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu i zakaz zbliżania się do dziecka.
Z informacji uzyskanych przez PAP wynikało, iż w toku procesu sąd m.in. konfrontował biegłych sporządzających opinie w sprawie. Powodem konfrontacji były różne poglądy biegłych na charakter zachowań oskarżonego wobec dziecka.
Chodziło o ustalenie, czy zachowania te miały charakter seksualny, tzn. służyły zaspokojeniu popędu płciowego, czy też wynikały z cech osobowości, np. potrzeby dominowania.
Po ogłoszeniu wyroku oskarżony nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, tłumacząc to faktem, iż wyrok jest nieprawomocny. Zapowiedział, że jego obrońcy złożą odwołanie.