Polacy szturmują kina. Brakuje biletów na nasz ukochany film
W ostatnich dwóch miesiącach na ekranach kin pojawiło się kilkanaście polskich filmów. Niemal wszystkie spotkały się z bardzo małym zainteresowaniem ze strony widzów. Na jeden filmowy produkt zawsze można jednak liczyć. To "Listy do M.". Kolejna część tej serii właśnie stała się hitem.
"Kryptonim Polska", "Szczęścia chodzą parami", "Orlęta. Grodno '39", "Zołza", "Niewidzialna wojna", "Apokawixa", "Miłość na pierwszą stronę", "Orzeł. Ostatni patrol", "Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle", "Bejbis" – to długa lista polskich filmów, które we wrześniu i październiku zostały zignorowane przez widzów. W tym okresie dużą popularność zdobyły tylko dwie rodzime produkcje "Johnny" oraz "Ania".
Dobra informacja jest taka, że spośród kilkunastu polskich produkcji, które pojawiły się w kinach na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy uznanie widzów zdobyły dwa zdecydowanie najlepsze filmy. Jakość produkcji stała się więc wyznacznikiem komercyjnego sukcesu. Przynajmniej do momentu premiery piątej części "Listów do M".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Listy do M. 5" podczas premierowego weekendu zgromadziły w kinach 288,5 tys. osób. Jest to drugi najlepszy rezultat otwarcia osiągnięty w bieżącym sezonie. Gorszy jedynie od hollywoodzkiej superprodukcji "Doktor Strange w multiwersum obłędu" (342,5 tys. osób). Pośród rodzimych filmów zdecydowanie najlepszy, choć warto zauważyć, że "Kogel Mogel 4" po pierwszym weekendzie miał na koncie 290,6 tys. widzów. Na jego widownię składało się jednak blisko 70 tys. osób, które obejrzało komedię na przedpremierowych pokazach.
Poniżej tytuły, które w 2022 roku podczas premierowego weekendu zgromadziły w polskich kinach najwięcej osób (w zestawieniu nie ma filmów dystrybutora UIP, który tylko sporadycznie informuje o frekwencji na swoich tytułach):
1. "Doktor Strange w multiwersum obłędu" (maj) – 342,5 tys. widzów.
2. "Listy do M. 5" (listopad) – 288,5 tys. widzów.
3. "Thor: Miłość i gniew" (lipiec) – 266,2 tys. widzów.
4. "Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dubledore'a" (kwiecień) – 252,3 tys. widzów.
5. "Batman" (marzec) – 226,8 tys. widzów.
6. "Koniec świata, czyli Kogel Mogel 4" (styczeń) – 222,2 tys. widzów (z przedpremierowymi seansami – 290,6 tys.).
7. "Egzorcyzmy siostry Ann" (październik) – 130,4 tys. widzów.
8. "Ania" (październik) – 120,4 tys. widzów.
9. "Black Adam" (październik) – 119,3 tys. widzów.
10. "DC Liga Super-Pets" (lipiec) – 118,6 tys. widzów.
Jak łatwo zauważyć, w czołowej dziesiątce znajdują się tylko trzy polskie produkcje. Przed pandemią sytuacja rodzimych filmów na tle hollywoodzkich hitów wyglądała bez porównania lepiej. Pojawienie się w kinach piątej części "Listów do M." sprawiło, że wiara w komercyjną moc polskich produkcji trochę odżyła. Choć to może jest jedynie siła przyzwyczajenia do świątecznego filmu, który stał się pozycją obowiązkową w bożonarodzeniowym okresie, niczym "Kevin sam w domu" w programie Polsatu.
"Listy do M. 5" od lat mają swoich wiernych wielbicieli. Pierwszą część filmu, która miała premierę w kinach w 2011 roku, obejrzało 2,56 mln widzów (otwarcie – 367,4 tys. osób). Był to najlepszy wynik w sezonie. Cztery lata później druga część zgromadziła 2,97 mln widzów (otwarcie – 588,4 tys. osób) i tylko minimalnie (o około 35 tys. biletów) przegrała z "Gwiezdnymi wojnami: Przebudzeniem mocy". Widownia "Listów do M. 3" przekroczyła pułap 3 mln widzów (zdecydowany numer jeden w 2017 roku). Czwarta część z powodu pandemii nie trafiła do kin i można ją było oglądać jedynie w serwisie streamingowym Player.
"Listy do M." towarzyszą nam już więc od ponad 10 lat. I nic nie wskazuje na to, że nasza rodzima, świąteczna opowieść zaczyna nudzić się widzom. Oczywiście, krytycy nie zostawiają na niej suchej nitki, twierdzą, że z "tej świątecznej choinki igły dawno już opadły", jednak widzowie na ich słowa nie zwracają uwagi. Bożonarodzeniowa tradycja musi zostać podtrzymana.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.