Psychoza

Idąc do kina na Kocha..., nie kocha nastawiłem się na najgorsze. Ponieważ film ma swoją premierę w Walentynki oczekiwałem kolejnej mdłej komedii romantycznej z cyklu pan kocha panią z obowiązkowym happy endem i... mile się rozczarowałem. Kocha..., nie kocha to bowiem przewrotna opowieść o miłości i szaleństwie, która warto obejrzeć.

04.12.2006 18:07

Bohaterką filmu jest filigranowa Angelique, studentka malarstwa, bez pamięci zakochana w przystojnym kardiologu Loicu. Niestety, Loic ma żonę i nic nie wskazuje na to, żeby chciał ją zostawić. Angelique postanawia ułatwić mu tę decyzję...

Kocha..., nie kocha zaczyna się jak lekka, przyjemna komedyjka romantyczna, ale w połowie zmienia się w mroczny, niekiedy wręcz brutalny dreszczowiec. Wszystko za sprawą ciekawego zabiegu fabularnego, dzięki któremu możemy na opowiedziane wcześniej wydarzenia spojrzeć z innego punktu widzenia, a wtedy poczynania Angelique już nie śmieszą, a autentycznie przerażają.

Trzeba przyznać, że debiut reżyserski Laetitii Colombani to film z pomysłem, zaskakujący i zupełnie inny od większości produkcji obecnych na naszych ekranach. Dobrym pomysłem było powierzenie głównej roli filigranowej Audrey Tautou, która przez wszystkich kojarzona jest z przesympatyczną Amelią Poulain. Rola Angelique jest skrajnie odmienna, a tym samym zaskakująca dla widzów oczekujących po Kocha..., nie kocha kolejnej optymistycznej opowieści o miłości.

Kocha..., nie kocha to sympatyczny, sprawnie zrealizowany film z pomysłem, którego obejrzenie powinno sprawić Wam wiele przyjemności. Mnie się podobał, choć przyznam, że jeśli miałbym wydać 20 PLN na bilet do kina to wolałbym poczekać na premierę wideo bądź DVD.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)