Rosjanie zwycięzcami festiwalu w Cottbus
Nieoczekiwany rezultat zakończonego właśnie XIII festiwalu filmowego w niemieckim Cottbus - najwięcej nagród zdobyli Rosjanie - pisze w gazecie Wyborczej Jerzy Płażewski.
12.11.2003 12:54
Cottbus jest największym festiwalem filmów środkowo- i wschodnioeuropejskich. Jego program budzi na Zachodzie szybko rosnące zainteresowanie.
Kino polskie raz jeden otrzymało pierwszą nagrodę w Cottbus, za "Jańcia Wodnika" Jana Jakuba Kolskiego, ale nasze filmy zawsze znajdowały miejsce w konkursie i cieszą się renomą u miejscowej publiczności, zwłaszcza studenckiej.
Wkładem polskim do konkursu były dwa (pośród dziesięciu) filmy pełnometrażowe. Sukces Marka Bukowskiego zajmuje się tytułowym pojęciem, definiując je jako nieszczęsny, bo prawdziwym sukcesem jest miłość i rodzina. Przemiany Łukasza Barczyka są z kolei bolesną wiwisekcją dokonaną na organizmie sfrustrowanej rodziny przez przybysza z zewnątrz.
Trzecim polskim filmem okazała się ukryta w programie pod mianem filmu-niespodzianki "Istota" Andrzeja Czarneckiego, nikomu jeszcze nieznana historia moskiewskiego chuligana osadzonego w obozie pracy, który zawiera osobliwy sojusz z popem w obronie skazanej na rozbiórkę cerkwi.
Również dwa filmy polskie (obok siedmiu innych) uczestniczyły w konkursie fabularnych krótkich metraży: wielokrotnie już nagradzany Antychryst Adama Guzińskiego i "Nie mam, nie dam" Davida Turnera, amerykańskiego studenta łódzkiej szkoły filmowej.
Nie pamiętam dosłownie żadnego festiwalu, na którym przewaga jednego z krajów-uczestników byłaby tak przygniatająca. Cottbus 2003 zdominowali bezapelacyjnie Rosjanie. Kiedy zobaczyłem, że do konkursu w Cottbus włączono "Powrót" Andrieja Zwiagincewa, laureata Złotego Lwa w Wenecji, najstarszego i jednego z trzech głównych festiwali świata, pomyślałem, że konkurs pozbawiony został napięcia, że ten film zdobędzie Grand Prix.
Myliłem się - Powrót dostał drugą nagrodę (za reżyserię), gdyż na pierwszym miejscu jury słusznie umieściło "Babunię" (na zdj.) Lidii Bobrowej. Trzecią nagrodę (za wartości artystyczne) jurorzy przyznali znanej już z Warszawskiego Festiwalu "Przechadzce" Aleksieja Uczytiela. Tyle oficjalne jury.
Na siedem dalszych nagród aż pięć zdobyli także Rosjanie: "Babunia" cenną nagrodę widzów; "Powrót" nagrodę ekumeniczną, a "Przechadzka" jeszcze dwie międzynarodowej krytyki FIPRESCI i nagrodę zwaną Odkrycie.
Pozakonkursową nagrodę Dialog, dla filmu budującego mosty między kulturami narodowymi, zdobył Dom wariatów Andrieja Konczałowskiego, uczciwy fresk o konflikcie w Czeczenii.
Źródło: Gazeta Wyborcza