Rozbawiał całą Polskę. Sam Edward Dziewoński mówił, że jest bardzo smutnym człowiekiem
Nie ma go z nami już 15 lat
Zmarł 15 lat temu, 17 sierpnia 2002 r. Przyjaciele mówili na niego "Dudek", a publiczność nazywała go "geniuszem". Był człowiekiem o olbrzymim tupecie. Jego wielki temperament doskonale oddaje anegdota zza teatralnych kulis, której głównymi bohaterami są pewien strażak i papieros Kaliny Jędrusik. Do dziś trudno się nie zaśmiać.
- Jesteśmy na ziemi, żeby się pośmiać. Nie będziemy mogli ani w czyśćcu, ani w piekle. A w niebie nie będzie wypadało – wygłosił w pierwszym programie kabaretu Dudek i od tamtej pory nieustannie bawił Polaków, żartując sobie ze wszystkiego i wszystkich.
Niezwykle utalentowany, na scenie od razu ściągał na siebie całą uwagę. Dobrze wychowany, inteligentny, prawdziwy dżentelmen, a przy tym niezwykle dowcipny, choć sam, na przekór wszystkim, mówił, że tak naprawdę jest bardzo smutnym człowiekiem.
Edward „Dudek” Dziewoński wciąż pozostaje nietuzinkową postacią polskiej sceny i ekranu.