Gwiazdor kina jako ojciec
Gdy 21 grudnia 1937 r. na świat przyszła córka Henry’ego Fondy i Frances Ford Seymour, aktor był szczęśliwy jak nigdy dotąd. Akurat grał z Bette Davis w "Jezebel", a kontrakt gwarantował mu, że będzie mógł przerwać pracę i wyjechać, jeśli żona zacznie rodzić. Pielęgniarki musiały niemal siłą wyrzucać Fondę z sali szpitalnej – nie mógł się na swoją córkę napatrzeć. Robił małej Jane dziesiątki zdjęć. Później te fotografie miały jej przypominać, że ojciec – choć oschły i nieprzystępny – kochał ją.
W lutym 1940 urodził się Peter.
Henry nieszczególnie angażował się w opiekę nad dziećmi. Niczym rasowy pracoholik ciągle był w rozjazdach. Gdy gościł w domu, głównie milczał, sprawiając wrażenie niedostępnego. Jednak w szczególnych okolicznościach potrafił się wzruszać. Na przykład, gdy po ataku na Pearl Harbor postanowił wstąpić do marynarki i przed wyjazdem czule żegnał się z małą Jane. Właśnie wtedy zaśpiewał córce kołysankę, a ona zaśpiewała dla niego. Rozpłakał się. Jane zachowała to wspomnienie pośród najcenniejszych.