Dla niej Holoubek zostawił drugą żonę. Byli razem przez 35 lat
Mija 101 lat od urodzin Gustawa Holoubka – ostatniego mistrza, dżentelmena o lekko chuligańskim sznycie. Zachwycał publiczność w teatrze, choć podobno wychował się na stadionie Cracovii, której kibicował do końca. Mimo wielkości pozostawał skromny i życzliwy, dlatego wszyscy do niego lgnęli, łącznie z kobietami.
Wybitna kreacja Gustawa-Konrada w słynnych "Dziadach" Kazimierza Dejmka sprawiła, że Gustaw Holoubek stał się legendą już za życia. Choć aktor zawsze podkreślał, że jego domem jest teatr, zapisał się również w historii kina. Ale wielki wpływ wywarł także – a może przede wszystkim – na ludzi, którzy otaczali go, jak tylko pojawiał się w kawiarni czy barze. Udało mu się rozkochać w sobie Kraków i Warszawę.
Nic dziwnego, że pogrzeb Holoubka w 2008 r. był wydarzeniem niezwykle przejmującym, a Polacy do dziś wspominają poruszającą mowę Piotra Fronczewskiego. Pożegnano ostatniego mistrza, ale i przyjaciela, który nigdy nie zaznaczał swojej wyższości. Z taką samą naturalnością zachowywał się w teatrze i na stadionie ukochanej Cracovii. "Pasy" – jak sam przyznał – były jego "pierwszym nauczycielem".
Gustaw Holoubek, szarmancki chuligan, który nie rzucał przekleństwami, ale recytował je jak wiersze, urodził się 101 lat temu. Obejrzyj galerię i poznaj historię jednego z największych polskich aktorów.
Aktor, który wychował się na Cracovii
Przyszedł na świat w patchworkowej rodzinie. Jego rodzice mieli już pięcioro dzieci z poprzednich małżeństw. Urodzony 21 kwietnia 1923 r. Gustaw Holoubek był skazany na Cracovię. W końcu wychował się w krakowskiej kamienicy przy ulicy Kraszewskiego 25, na Zwierzyńcu – tuż przy stadionie "Pasów". Choć później zmienił miasto na Warszawę, Kraków i wspomniany klub piłkarski na zawsze zostały w jego sercu. Dzieciństwo wspominał bardzo dobrze. Starsza siostra przyrodnia prowadziła go za rękę do kościoła, a przyrodni bracia ćwiczyli z nim układy gimnastyczne i – co ważniejsze – grali w szmaciankę.
Opowiadając o sporcie, posługiwał się krakowską gwarą. Na trybunach można było go zobaczyć wraz z innym miłośnikiem Cracovii, znanym literatem Jerzym Pilchem. Zdarzało się, że już jako dyrektor teatru przesuwał godzinę spektaklu, gdy ta kolidowała z transmisją istotnego meczu. Czasem też kazał aktorom informować widownię o wyniku meczu.
Był artystą z klasą, który nie wstydził się, że kocha sport i traktował "Pasy" śmiertelnie poważnie. – Cracovia była moim pierwszym nauczycielem. Pierwszą instancją edukacyjną. Właściwie mam takie dziwne wrażenie, że urodziłem się na boisku Cracovii, a w każdym razie tam się wychowałem – powiedział na gali stulecia klubu w 2006 r.
Surowy ojciec pokazał mu teatr
Ojciec wychowywał go z surowością i chłodem. I trudno się dziwić. W końcu był wojskowym, byłym legionistą, absolwentem wiedeńskiej Akademii Wojennej, działaczem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół oraz nauczycielem gimnastyki. Znacznie cieplejsze relacje miał z matką, która całowała go zawsze wieczorem, przed wyjściem do pracy. Nigdy nie zapomniał słodkiego zapachu jej perfum.
Jednak to właśnie ojciec pokazał Holoubkowi teatr, gdy zabrał go na pierwsze jasełka, a później do Teatru im. Słowackiego na "Betlejem polskie" Lucjana Rydla. Śmierć taty jest jednym z najboleśniejszych doświadczeń w jego życiu. Głowa rodziny odeszła, gdy Gustaw miał zaledwie 10 lat. Senior zostawił syna z żałobą, ale wcześniej zdążył zaszczepić w nim zamiłowanie do aktorstwa.
Teatr ma twarz Gustawa Holoubka
Po wybuchu II wojny światowej Gustaw Holoubek jeszcze jako uczeń dołączył do 20 Pułku Piechoty Ziemi Krakowskiej. We Lwowie razem z innymi żołnierzami poszedł do kina Chimera na film "Królewna Śnieżka" Disneya. Po latach najbardziej z tego trudnego okresu pamiętał nie naloty i ucieczki, ale właśnie tę bajkę. Do Krakowa wrócił w kwietniu 1940 r., zwolniony z fortu w Toruniu, i został pracownikiem Miejskiej Gazowni.
Pierwsze kroki w świecie teatru Holoubek stawiał właśnie w rodzinnym mieście, choć początkowo nie dostrzegło ono drzemiącego w nim talentu dramatycznego. Wbrew woli matki, która chciała, by został urzędnikiem magistratu, zdał egzamin do krakowskiego Studia Dramatycznego przy Teatrze im. Słowackiego. Już w czasie nauki zagrał w "Żeglarzu" na deskach Starego Teatru w 1946 r. Prawdziwy debiut przyszedł rok później, gdy Holoubek wystąpił w sztuce "Odys u Feaków", która wystawił Józef Karbowski. Rolę Charysa docenił wówczas "Tygodnik Powszechny".
Po zagraniu w "Romansie z wodewilu" wyjechał do Katowic. W Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego do 1957 r. pracował nie tylko jako aktor, ale również reżyser i kierownik artystyczny. Wcielił się w rolę Doktora Ranka w dramacie "Dom lalki" Ibsena, który sam wyreżyserował. Wystawił też "Fantazego" Juliusza Słowackiego i obsadził się w tytułową postać. – To, co zacząłem w jakiś sposób rozwijać, praktykować, miało miejsce w Katowicach. Tam zetknąłem się z bardzo ostrą szkołą teatru. Z taką, z jaką winien zetknąć się młody aktor – wspominał Gustaw Holoubek w Polskim Radiu.
Holoubek podbija Warszawę
Do stolicy Gustaw Holoubek przeprowadził się w 1958 r. Początkowo pracował w Teatrze Polskim, następnie Dramatycznym i kolejno w Narodowym oraz Ateneum. Już po warszawskim debiucie widownia i krytycy wiedzieli, że do miasta stołecznego przyjechał artysta wybitny, o niezwykłym intelekcie. Rolę sędziego Custa ze sztuki "Trąd w Pałacu Sprawiedliwości" okrzyknięto rewelacją. Występując w "Diable i Panu Bogu" w reżyserii Ludwika René oraz "Hamlecie" w Teatrze Dramatycznym (drugą ze sztuk również wyreżyserował), ugruntował swoją pozycję w Warszawie.
Kreacja Holoubka z 25 listopada 1967 r. w stołecznym Teatrze Narodowym szybko owiała się legendą. Już przez resztę życia aktor był kojarzony przede wszystkim z rolą Gustawa-Konrada z "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka. Gdy komunistyczne władze ściągnęły sztukę z afisza, o niezwykłym spektaklu mówiło się jeszcze więcej i jeszcze głośniej. Chwilę później wybuchły studenckie demonstracje, które zapoczątkowały wydarzenia marcowe z 1968 r. – Ani przedtem, ani potem "Wielkiej Improwizacji" nie mówił tak nikt, choć wielu wybitnych aktorów mierzyło się z Gustawem-Konradem – pisała o Holoubku prof. Barbara Osterloff.
Kino upomina się o Holoubka
Choć Gustaw Holoubek podkreślał, że jest aktorem teatralnym, reżyserzy filmowi zaczęli upominać się o jego wielki talent. Zagrał w ponad 70 tytułach. Zadebiutował jako Feliks Dzierżyński w "Żołnierzu zwycięstwa" Wandy Jakubowskiej w 1953 r. Jednak za jego najbardziej rozpoznawalną rolę uznano tę z filmu "Pętla", ekranizacji opowiadania Marka Hłaski, w którym wcielił się w Kubę Kowalskiego. W historii kina zapisała się też jego gra w "Pożegnaniach" Wojciecha Jerzego Hassa, "Jak daleko stąd, jak blisko" oraz "Lawie" Tadeusza Konwickiego, wieloletniego przyjaciela artysty.
Drugie i trzecie małżeństwo
To ślub Holoubka i Wachowiak w 1962 r. zainspirował Jerzego Andrzejewskiego do napisania głośnej powieści "Miazga". Na hucznym weselu w pałacu księcia Poniatowskiego w Jabłonnej bawiła się śmietanka towarzyska Warszawy. Aktorzy byli w sobie zakochani do szaleństwa. Na świat przyszła ich córka Magdalena Holoubek. Podobno Wachowiak odrzuciła lukratywny kontrakt hollywoodzkiej wytwórni 20th Century Fox dla męża.
Drugie małżeństwo Holoubka było krótsze. W 1971 r. aktor wystąpił o rozwód. Choć Wachowiak walczyła o uratowanie małżeństwa, wreszcie musiała odpuścić. Gustaw wybrał Magdalenę Zawadzką. Ich romans wywołał skandal. Młodsza o dwadzieścia lat aktorka początkowo trzymała legendę na dystans. W końcu uległa uczuciu. Po ślubie w 1973 r. stworzyli udane i zgodne małżeństwo. Owocem tego związku jest Jan Holoubek, ceniony reżyser.
Dyskretny mistrz
Przyjaciele wspominają Gustawa Holoubka nie tylko jako wybitnego aktora, który wnosił na deski teatru ogromny intelekt, ale także jako dyskretnego mistrza. Nawet w momencie największej sławy pozostawał skromny i życzliwy. Jako reżyser czy dyrektor teatru nigdy nie wprowadzał sztywnej hierarchii w pracy. Starał się przede wszystkim nie przeszkadzać swoim pracownikom. Pielęgnował bliskie relacje – szczególnie te z Tadeuszem Konwickim i Stanisławem Dygatem. Choć w oczach widowni był wielkim Holoubkiem, w oczach tego pierwszego zawsze pozostawał Guciem.
Z chorobą zmagał się od lat młodzieńczych. Najpierw zachorował na gruźlicę. Cierpiał również pod koniec życia. Holoubek zmarł 6 marca 2008 r. w wieku 85 lat. Pochowano go na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. W uznaniu za zasługi dla kultury polskiej prezydent Lech Kaczyński pośmiertnie odznaczył go Orderem Orła Białego. Na pogrzebie pojawiły się tłumy przyjaciół i wielbicieli jego talentu oraz osobowości. Tak skończyła się wielka powieść o Holoubku.
– Był wielki. Słowa są za małe, by ogarnąć życie i dzieło artysty, jakim był Gustaw Holoubek. Służył przez piękno i dobro – powiedział podczas ostatniego pożegnania ksiądz Wiesław Niewęgłowski.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: