Złoty chłopiec Hollywood. Outsider z wyboru. Robert Redford kończy 88 lat
Choć odrzucił propozycje zagrania w takich filmach jak "Dziecko Rosemary" czy "Kto się boi Virginii Woolf", Robert Redford i tak zapisał się w historii kina. Nazywany "złotym chłopcem z Kalifornii" stał się supergwiazdą, która uniknęła skandali. Większość błędów popełnił, zanim wszedł do świata kina. Jego małżeństwo rozpadło się po blisko 30 latach w tajemniczych okolicznościach.
Po premierze filmu "Gentleman z rewolwerem" w 2018 roku Robert Redford ogłosił, że kończy karierę. Z kinem pożegnał się tak, jak przez dekady funkcjonował w branży – z klasą. Choć złoty chłopiec Hollywood miał papiery na to, by zostać wpadającym w tarapaty buntownikiem, od skandali trzymał się z dala i trudno wytknąć mu jakieś potknięcia. Od zawsze miał coś z outsidera. Czterokrotny zdobywca tytułu najseksowniejszego mężczyzny na świecie zasłynął nie tylko za sprawą urody i talentu.
Redford uchodzi za jednego z największych dżentelmenów Fabryki Snów. Jednak młodzieńcze lata aktora zwiastowały coś innego. Szczęśliwie dla niego większość wybryków zaliczył, zanim prasa dowiedziała się, kim jest. Choć interesowało się nim wiele kobiet, pozostawał wierny swojej miłości przez blisko trzy dekady. Jego małżeństwo z Lolą rozpadło się nagle po 27 latach. O powodach rozstania Redford jednak nigdy nie wspomniał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Urodzony outsider, nawrócony buntownik
Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, ale urodzony 18 sierpnia 1936 roku Robert Redford od najmłodszych lat sprawiał kłopoty wychowawcze. Jako sześciolatek rozpoczął naukę w Brentwood. Po kilku ucieczkach z lekcji przydzielono mu dyżurnych, którzy pilnowali, by siedział w szkołę. Efekt był odwrotny. Redford znienawidził system edukacji. Pokochał sport i szybko okazał się dobrym tenisistą, później pływakiem i baseballistą.
Gwiazdor wychował się w osobliwym domu. Matka należała do Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki, dlatego nie zgodziła się na transfuzję, choć wykryto u niej niedokrwistość złośliwą. Robert przyszedł na świat z sinicą i wylądował na intensywnej terapii. Jego rodzice byli nietypową parą. Ona była konfederatką, Charles Redford nieśmiałym jankesem. Mieszkali niedaleko Santa Monica w sąsiedztwie Latynosów, trzymali się na uboczu. Droga outsidera była pisana Redfordowi.
Nastoletni Robert był świadomy swojej wyjątkowej urody i lubił być w centrum uwagi. Flirtował, popisywał się zarówno ruchami tanecznymi, jak i znajomością literatury. Bo choć nienawidził szkoły, to kochał sztukę. Przebywanie wśród rówieśników jednak szybko go znudziło. Głodny wrażeń postanowił dołączyć do lokalnego gangu. Zaczął włamywać się do domów sąsiadów, jeździć bez prawa jazdy, pić, kraść i imprezować w opuszczonych budynkach.
W tych nocnych eskapadach towarzyszył mu Bill Coomber. Matka chłopaka studiowała aktorstwo w przeszłości i poznała się na talencie Redforda, gdy zobaczyła go podczas szkolnego przedstawienia. Wówczas jednak 15-latek nie myślał o byciu aktorem. Jego przyjaciel trafił do aresztu za włamanie do szkoły dla dziewcząt. Robert skończył tak samo po tym, jak przywłaszczył samochód po pijaku. Obaj zostali wydaleni z University High.
Na dobrą drogę sprowadziła go dziewczyna, którą poznał po przeprowadzce na wschód. Chodząc z nią do klubów jazzowych, zachwycił się światem sztuki. Po skończeniu szkoły dostał stypendium sportowe na Uniwersytecie Colorado i ponownie zajął się baseballem. Wkrótce jednak zrezygnował ze sportu, kupił stary samochód i zaczął wieść życie wędrownego samotnika.
Zachwycony kulturą wyjechał do Europy. W okresie zimnej wojny żył we Francji. Później przeniósł się do Włoch. W Rzymie zarabiał, rysując na ulicy. Prowadził ubogie życie, ale karmił się sztuką. Aż do momentu, w którym przeszedł poważne załamanie i postanowił wrócić do ojczyzny. Wybrał American Academy of Dramatic Arts. Uczelnię skończył ze wybitnym świadectwem. Wiedział, że chce zostać artystą. Przełomem było przedstawienie "Mewa" Czechowa, w której zagrał Trieplewa.
Droga do sławy
Pierwszą ważną rolą w karierze Redforda była ta w "Ciemnej stronie sławy" w 1965 roku. Za kreację postaci biseksualisty Robert został wyróżniony Złotym Globem. Prawdziwą sławę przyniósł mu jednak film "Butch Cassidy i Sundance Kid", który zrobił z niego supergwiazdę. Redford stał się jednym z najpopularniejszych aktorów po występie z Paulem Newmanem. Twórcy zgarnęli aż siedem Oscarów. Później odrzucił propozycje zagrania w "Kto się boi Virginii Woolf" i "Absolwencie", bo nie chciał być "specjalistą od ról pięknych gogusiów". To była jego droga – robił przerwy po wielkich sukcesach.
Najlepiej pracowało mu się z Sydneyem Pollackiem. Z reżyserem nakręcił "Tacy byliśmy", "Trzy dni Kondora" czy "Pożegnanie z Afryką". Poznał też cienie sławy. Wielu tylko czekało, aż się potknie. Po "Wszystkich ludziach prezydenta" o aferze Nixona znalazł się na czarnej liście i był celem prowokacji. Dostawał listy z groźbami, ktoś przysłał do jego pokoju hotelowego dziewczynę.
W 1980 roku Redford sam został reżyserem i nakręcił "Zwyczajnych ludzi". Film, który kosztował sześć milionów dolarów, zarobił 120 milionów. Gwiazdor zrobił jeszcze osiem produkcji, a jego "Quiz Show" doczekał się czterech nominacji do Oscara. Nikt nie doczekał się upadku złotego chłopca Hollywood.
Kobieta, która zmieniła wszystko
W wieku 20 lat Robert Redford poznał Lolę Van Wagenen. Piękna studentka, mormonka całkowicie odmieniła jego życie. Ślub wzięli 9 sierpnia 1968 roku, niewiele ponad tydzień przed 22. urodzinami aktora. Wówczas jeszcze dorabiał jako sprzedawca w sklepie i dozorca w teatrze. Jego ukochana była kasjerką w banku. Pierwsze propozycje ról pojawiły się, gdy Lola była w ciąży. Oboje chcieli założyć wielodzietną rodzinę. Niestety pierwsze dziecko zmarło śmiercią łóżeczkową cztery dni po porodzie. Redford zdruzgotany wyjeżdżał w samotne podróże samochodem i odciął się od ludzi. Ukojenie przynosiła gra na Broadwayu.
Po narodzinach córki wszystko wróciło do normy. W 1961 roku powitał na świecie kolejne dziecko. Nie dość, że Jamie był wcześniakiem, to z problemami zdrowotnymi zaczęła zmagać się Lola. Redford grał w teatrach i kursował między stanem Utah a Nowym Jorkiem. Szukał przede wszystkim stabilizacji. Kupił ziemię i postawił dom w Timp Haven. Tam narodził się największy na świecie Festiwal Kina Niezależnego Sundance.
Tajemnicze rozstanie
Czterokrotnie tytułowany najseksowniejszym mężczyzna świata Robert Redford miał mnóstwo pokus. Zainteresowana była nim m.in. Barba Streisand. Jednak aktor przez prawie 30 lat pozostawał wierny swojej młodzieńczej miłości. Wszyscy sądzili, że jego małżeństwo z dala od Hollywood ma się świetnie. Aż do połowy lat 80.
Plotkowano, że słynny dżentelmen amerykańskiego kina wreszcie uległ i wplątał się w romans z Sonią Bragą. Rozstania z Lolą nigdy szeroko nie komentował. Podobno jednak w jego związku psuło się od dawna. Poinformował, że rozstali się "ku zadowoleniu obu stron". W 2009 roku wziął ślub z niemiecką malarką, młodszą o 20 lat Sibylle Szaggars.
Skromne pożegnanie
Mimo całej listy wspaniałych ról Robert Redford podkreśla, że jego największym sukcesem jest Sundance. W stanie Utah stworzył miejsce, w którym młodzi twórcy mogą się rozwijać i liczyć na artystyczną niezależność. Ten projekt od początku wspiera jego druga żona Sibylle. Towarzyszy mu też w trudnych momentach. W 2020 roku pomogła mu otrząsnąć się po śmierci syna, który w wieku 58 lat zmarł na raka wątroby.
Z kinem pożegnał się w 2018 roku po filmie "Gentleman z rewolwerem". Zrobił to na własnych zasadach. Potwierdzając, że choć jest żywą legendą kina, chodzi własnymi ścieżkami. Przez sześć dekad unikał skandali, bez wątpienia należy do niemal wymarłego gatunku gwiazd Hollywood.