Pedro Pascal
Po roli Joela Millera w "The Last of Us" na dobre wybuchła pascalomania. Hit HBO sprawił, że widzowie z całego świata zakochali się w Pedro Pascalu. Chilijsko-amerykański aktor tuż przed 50. urodzinami stał się gwiazdą, która lśniła nie tylko na ekranie, ale również podczas imprez.
Fani okrzyknęli go najlepszym internetowym tatuśkiem. Wcześniej Pascal pojawił się w innym głośnym serialu, "Narcos". Przełomowa rola w produkcji Netflixa przyszła, gdy miał 40 lat. Oprócz tego mogliśmy go zobaczyć także w seriach "The Mandalorian" oraz "Księga Boby Fetta". Ostatnio na jego koncie pojawiły się też "Nieznośny ciężar wielkiego talentu" z Nickiem Cage’em i "Żegnajcie laleczki" Ethana Coena.
Początki Pascala w Hollywood nie były lekkie i przyjemne. Młody aktor z trudem wiązał koniec z końcem. Miał to szczęście, że przyjaźnił się z Sarah Paulson, która wspierała go finansowo, by miał, co jeść. Zaczynał od epizodów w produkcjach telewizyjnych. Choć występ w "Buffy: Postrach wampirów" nie był spełnieniem jego artystycznych marzeń, uratował mu życie. Gdy Pascal dostał się do obsady, miał zaledwie siedem dolarów na koncie. Mimo tego nie tracił wiary w swój potencjał.
Wreszcie mu się opłaciło. W 2024 był nominowany do Złotych Globów. Za rolę w "The Last of Us" dostał Kryształową Statuetkę, Złoty Popcorn oraz nagrodę Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych. W kwietniu Chilijczyk skończy 49 lat i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Niedługo zobaczymy go w "Gladiatorze 2" Ridleya Scotta, w którym wystąpi z takim gwiazdami jak Paul Mescal, Denzel Washington oraz Connie Nielsen. Być może ta rola zapewni mu pierwszą nominację do Oscara?