Adolf Dymsza: 125 lat temu urodził się król komedii

Jego niesamowita zdolność bawienia zarówno scenicznej, jak i kinowej publiczności przyniosła mu tytuł "króla polskiej komedii" oraz porównanie do Charliego Chaplina. Legendarny Dodek wsławił się kreacjami sympatycznych cwaniaków, melodyjnym głosem, a także wyrazistą mimiką. Przetrwanie w czasach okupacji zmusiło jednak Adolfa Dymszę do podjęcia kontrowersyjnej decyzji. Po wojnie spotkał się z ostracyzmem z powodu występów w teatrach nadzorowanych przez Niemców.

Adolf Dymsza
Adolf Dymsza
Źródło zdjęć: © East News

Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Adolf Bagiński. Urodził się 7 kwietnia 1900 roku w Warszawie w skromnej rodzinie kolejarza. Już jako nastolatek występował w półamatorskich teatrach. Robotnicze otoczenie, w którym dorastał, okazało się inspirujące przy kreowaniu ról prostych, ale sympatycznych chłopaków z ludu. Początki nie były łatwe. Zdolny i ambitny młodzieniec współpracował z różnymi teatrami Warszawy, Grodna i Mińska. Dorabiał również jako nauczyciel tańca i wodzirej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Legendy Hollywood

Śmiechu warte

Według jednej z anegdot pseudonim Dymsza zaistniał z przypadku. Oczekujący telefonu z teatru Adolf, zostawił w domu karteczkę z zapisanym pseudonimem na wypadek, gdyby zapytano o to, jak go anonsować. Tak się złożyło, że słuchawkę podniosła siostra Dodka, która… zgubiła notatkę. Szukając na poczekaniu zastępstwa, zwróciła wzrok w kierunku gazety, na której widniało "Dymsza". Reszta jest historią.

Przełomem na aktorskiej ścieżce Adolfa Dymszy okazała się współpraca z owianym legendą kabaretem "Qui Pro Quo". Komediowa scena przyniosła mu popularność, ale szlify zdobywał też na deskach dramatycznych teatrów: Polskiego i Narodowego. Od 1924 roku występował ponadto w filmach, które wówczas pozostawały oczywiście nieme. Jego debiutem była "Miłość przez ogień i krew". Przełom dźwiękowy uwydatnił widzom niezaprzeczalny atut Dymszy – niesamowity głos, którego nie dało się pomylić z żadnym innym.

W latach 30. XX wieku Adolf Dymsza pozostawał jedną z największych gwiazd przedwojennego kina obok ekranowego partnera Eugeniusza Bodo. Stworzyli legendarny duet m.in. przy okazji komedii "Paweł i Gaweł" (1938) o zwaśnionych sąsiadach, w której wykonali kołysankę "Ach śpij kochanie" do słów Ludwika Starskiego.

W oczach krytyków najlepsza rola Dymszy powstała jednak trzy lata wcześniej w "Antku policmajstrze" Michała Waszyńskiego, którego akcja toczy się w Warszawie okresu zaborów. Komedia korzysta ze schematu pomyłki i zamiany tożsamości – w tym przypadku sprytnego łobuza Antka, który wskutek zbiegu okoliczności zostaje uznany za policmajstra. Z Waszyńskim współpracował jeszcze wielokrotnie m.in. portretując tytułowy duet w "Bolku i Lolku" (1936) czy cwaniakowatego, ale sympatycznego żołnierza przy okazji wojennej komedii "Dodek na froncie" (1936).

Komik "tragiczny"

Dymsza wypracował niepowtarzalny styl aktorski z elementami pantomimy i groteski. Taki wizerunek wymagał ponadto doskonałej kondycji fizycznej – aktor trenował piłkę nożną, zatem ekranowe akrobacje nie były mu straszne. Zasłynął z kreacji cwaniaków o wielkim sercu czy też "warszawskich swojaków", jak określił Dodka Tadeusz Lubelski.

Jego role bardzo często przenikała swoista tragikomiczność. Z jednej strony rozbawiał międzywojenną publiczność do łez, a z drugiej – doskonale wyrażał ducha epoki, klasowe podziały i ostatnie radości tuż przed wojenną zawieruchą. Karol Adwentowicz komentował: "Dymsza bawi masy, ale Dymsza i zastanawia swym rodzajem sztuki – w podanym przez niego dowcipie kryje się często łza".

To piękne podsumowanie ukutego wizerunku gwiazdora przywodzi kinomanom na myśl chaplinowski styl. Bohaterów Charliego, legendarnego twórcy postaci Włóczęgi, również przenikał społeczny komentarz i tragizm. Arcydzieło "Brzdąc" komik określał mianem "obrazu z uśmiechem, a może i łezką".

Infamia

Kres ekranowym śmiechom położył wybuch II wojny światowej. W obliczu największego konfliktu w dziejach ludzkości wielu artystów stanęło przed dylematem, którego niewłaściwe rozstrzygnięcie mogło wiązać się ze zsyłką albo niebezpieczeństwem bliskich. Z drugiej strony czekała na nich hańba, gdyby zdecydowali się na "bezpieczną" opcję współpracy z wrogiem.

Nazistowski kolaborant Igo Sym, który w międzywojniu pozostawał największym amantem, został zastrzelony przez podziemie. Ale byli też aktorzy odmawiający występów w teatrach pod egidą okupanta. Mimo to reżim zbierał krwawe żniwo – w 1941 roku NKWD aresztowało niewinnego Eugeniusza Bodo. Prawda o jego śmierci w sowieckim łagrze ujrzała światło dzienne dopiero po długich latach tuszowania.

Śledzący dramatyczne wydarzenia Adolf Dymsza pozostawał rozdarty. Miał na utrzymaniu cztery córki z małżeństwa z Zofią Olechnowiczówną, a także rodziców i teściową. Podjął decyzję, która przez resztę życia będzie okupowana niesławą. Dymsza złamał zakaz konspiracyjnego ZASP-u i występował w jawnych teatrach nadzorowanych przez władze niemieckie. Z drugiej strony w czasie wojny ukrywał iluzjonistę żydowskiego pochodzenia Mieczysława L. Kittaya, czym narażał swoją rodzinę i samego siebie na karę śmierci.

Postawa Dymszy spotkała się z powszechnym ostracyzmem. Za udział w podyktowanych niemiecką cenzurą spektaklach po zakończeniu wojny otrzymał kilkuletni zakaz grania na warszawskich scenach. Przez pewien czas jego nazwisko na afiszach zastępowano również gwiazdkami.

Bez happy endu

Niechlubne lata wojenne sprawiły, że Dodek nigdy nie odbudował swej pozycji. Wystąpił jeszcze w kilku filmach ("Nikodem Dyzma", "Cafe Pod Minogą", "Irena do domu!"), ale jego stan zdrowia stale się pogarszał.

Adolf Dymsza tracił słuch, miał coraz większe problemy z koncentracją i pamięcią, a także liczne objawy neurologiczne. Cierpiał prawdopodobnie na chorobę Alzheimera. Przez długi czas pozostawał pod opieką rodziny, ale w pewnym momencie żona i córki przestały sobie radzić. Aby zapewnić ojcu należytą opiekę, rodzina zadecydowała o umieszczeniu go w ośrodku sióstr zakonnych w Górze Kalwarii.

Aktorskie środowisko zareagowało na tę informację błyskawicznie. Zamiast wsparcia i pomocnej dłoni, branża odwróciła się od rodziny, winiąc ją za rzekome "pozbycie się problemu". Gorzkie ciosy spadły zwłaszcza na córkę Anitę Dymszównę, również aktorkę. Koledzy po fachu odwrócili się od niej, przestała otrzymywać oferty ról. To doprowadziło do jej załamania nerwowego i zgubnego poszukiwania ratunku w alkoholu. Psychiczne demony pogłębiła wieść o śmierci ojca, który odszedł w 1975 roku, dwa lata po umieszczeniu w ośrodku. Anita zmarła tragicznie dwie dekady później w wieku 55 lat.

"Polskie Emmy" rozdane. Kto wygrał w plebiscycie Top Seriale 2025? Nowe "Studio", które trochę dzieli, trochę bawi, a na pewno przyprawia o ciarki żenady. Fenomenalne "Dojrzewanie", o którym nie da się zapomnieć i grube miliony na "The Electric State". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:Paula Apanowicz
Adolf Dymszarocznicaurodziny

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (7)