Sąd oddalił pozew. Kevin Spacey może teraz spać trochę spokojniej
Sądowa batalia Kevina Spaceya to temat na składający się z wielu sezonów serial prawniczy. Na przestrzeni czterech ostatnich lat aktor usłyszał ponad 30 zarzutów dotyczących napaści seksualnych i molestowania, jednak wciąż za nic nie został skazany. W tym tygodniu sąd oddalił kolejny pozew.
W omawianym przypadku sprawa dotyczyła molestowania mężczyzny ukrywającego się pod pseudonimem C.D. Dzięki prawniczym chwytom i zagraniom sąd zamiast zajmować się weryfikacją i oceną zarzutów postawionych aktorowi, przez wiele miesięcy rozstrzygał, czy powód może zachować anonimowość w tej sprawie.
Sąd podjął w końcu decyzję, że jednak nie może. Sędzia Lewis A. Kaplan stwierdził, że "opinia publiczna ma uzasadniony interes w poznaniu tożsamości mężczyzny, gdyż oskarżyciel postawił zarzut osobie publicznej".
W tej sytuacji sędzia zmuszony był oddalić pozew przeciwko hollywoodzkiemu aktorowi. Mężczyzna o pseudonimie C.D. wcześniej zastrzegł bowiem, że nie jest w stanie zrezygnować z anonimowości. Jego pełnomocnicy napisali, że osoba, którą reprezentują "nie będzie w stanie wytrzymać wtargnięcia w jego życie, gdy jego tożsamość zostanie ujawniona".
Tym sposobem Kevin Spacey pozbył się kolejnego problemu. C.D. oskarżał gwiazdę "House of Cards" o to, że wykorzystywał go seksualnie, gdy był jeszcze osobą niepełnoletnią. W 1983 roku Spacey, po warsztatach aktorskich, które prowadził, miał zaprosić 14-letniego wówczas chłopca do swojego mieszkania i namówić do seksu. Później miało dojść pomiędzy nimi do kolejnych kontaktów seksualnych. Dodajmy, że w 1983 roku dwukrotny zdobywca Oscara nie był nawet u progu swojej aktorskiej kariery. Nie zagrał jeszcze w żadnym filmie. Miał wówczas 24 lata.
Pierwszego Oscara (za drugoplanową rolę w filmie "Podejrzani") Kevin Spacey zdobył 13 lat później. W 2000 roku miał już na koncie dwie nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Kreacja w dramacie "American Beauty" to bez wątpienia kulminacyjny moment w karierze Spaceya. Choć oczywiście największą popularność zdobył za sprawą epickiej roli w serialu "House of Cards". Jak pamiętamy, w atmosferze skandalu, przed rozpoczęciem zdjęciem do ostatniego sezonu, został z niego usunięty. Od kilku lat jest personą non grata w Hollywood.