Krytyczny wobec siebie
Zaraz po "Avatarze" Worthington trafił na plan "Terminator - Ocalenie", a rok później został Perseuszem w "Starciu tytanów".
- Nie byłem z siebie zadowolony - twierdził jednak. - Ten film był pozbawiony wyrazu, a ja grałem ogolonego na łyso zabijakę.
Dlatego też ucieszył się, gdy usłyszał, że reżyser chce nakręcić drugą część, "Gniew tytanów".
- Chciałem zagrać kogoś, kto budzi empatię widzów, a nie zwykłego bohatera kina akcji - mówił. - Dziś mam znacznie więcej do powiedzenia jako aktor i staram się naprawiać błędy, które popełniłem wcześniej.