Skromna piękność
Kowalska przyznawała, że była w prawdziwym szoku, gdy usłyszała, że określa się ją mianem "polskiej Brigitte Bardot".
- Nigdy o sobie nie pomyślałam, że jestem ładną kobietą - mówiła w "Demonach seksu".
Robiła wszystko, by nie przyczepiono jej etykietki; zagrała wprawdzie ponętną kokietkę w "Nie lubię poniedziałku", ale równocześnie przyjęła też rolę mało atrakcyjnej, nieszczęśliwej kobiety w "Kardiogramie"
- Nie groziło mi jak widać zaszufladkowanie w typie seksbomby - twierdziła w "Dzienniku Trybunie". - Byłam także aktorką teatralną, ukształtowałam wizerunek amantki charakterystycznej, komediowej, z dystansem, z przymrużeniem oka.