Sławomir Orzechowski: nie zamierza zwalniać tempa
Sławomir Orzechowski stale powtarza, że jest aktorem, a nie celebrytą. Wywiadów udziela rzadko, w towarzystwie nie bryluje, a na przyjęciach branżowych prawie go nie widać.
Sławomir Orzechowski stale powtarza, że jest aktorem, a nie celebrytą. Wywiadów udziela rzadko, w towarzystwie nie bryluje, a na przyjęciach branżowych prawie go nie widać. Podkreśla, że największą przyjemność sprawia mu granie; nie chce się rozdrabniać. Nie kryje, że aktorstwo jest jego prawdziwą pasją – i być może dał się jej nieco za bardzo pochłonąć; dwa lata temu z powodu przepracowania trafił nawet do szpitala. Mimo zaleceń lekarzy nie zamierza jednak zwalniać tempa.
Ale choć trzyma się w cieniu, oczywiście i tak nie uciekł przed uwagą mediów. Plotkowano o jego rozwodzie, choć małżonkowie zapewniali, że rozstali się w wyjątkowo przyjacielskiej atmosferze. Później zaś w gazetach pojawiły się informacje, że aktor, który związał się z inną kobietą, wstydzi się... narodzin swojego syna.
Aktor od urodzenia
Urodził się 6 lipca 1958 roku w Warszawie i śmieje się, że już od chwili narodzin wiedział, że zostanie aktorem.
- Należę do tego szczęśliwego grona ludzi, którzy od początku wiedzieli, co będą robić w życiu– wspominał w Claudii. - Miałem 6 lat, gdy na zakończenie przedszkola przyszło mi powiedzieć wierszyk przed publicznością. Brzmiał mniej więcej tak: „bardzo, bardzo się smucę, że tu więcej już nie wrócę”. Zaskoczyło mnie wówczas to, że wszystkie mamy się popłakały. Dokładnie wtedy coś się we mnie obudziło po raz pierwszy.
Młody zdolny
Rodzice nie mieli nic przeciwko jego planom.
- W drugiej klasie podstawówki zadeklarowałem mamie, że będę aktorem. Rodzice zaakceptowali to „z dobrodziejstwem inwentarza”. I pogodnie przyglądali się moim poczynaniom. A gdy za deklaracją szły moja praca, wygrane konkursy, rodzice uwierzyli, że może być w porządku – opowiadał w Claudii.
Do szkoły aktorskiej dostał się bez większych problemów i szybko zaczął występować w teatrze. Niedługo potem trafił przed kamery.
Romans z nauczycielką
W szkole teatralnej poznał też kobietę, która szybko zawróciła mu w głowie. Była nią starsza od niego o 9 lat Ewa Florczyk, która prowadziła zajęcia z piosenki.
– Nasz związek wykluwał się długo – mówiła Florczyk. – Początkowe konflikty polegały chyba na ścieraniu się silnych osobowości. Któregoś razu strasznie się pokłóciliśmy i chciałam skończyć z nim raz na zawsze. Ponieważ wiedział, że kocham zwierzęta, chcąc mnie udobruchać, kupił mi jamnika. A ponieważ złość mi nie przechodziła, kupił drugiego. W obawie przed pojawieniem się w domu hodowli jamników, dałam się przeprosić.
Zamieszkali razem i wkrótce na świat przyszły ich dzieci, Agnieszka i Tomek. Przyznawali, że ich związek był dość burzliwy; wiele się kłócili i często sprzeczali. Na ślub zdecydowali się dopiero po dziesięciu latach.
''Za wygodnie mi było w ciepłych kapciach przed telewizorem''
Wydawało się, że ślub nieco załagodził napięcie między małżonkami. Ale okazało się, że nie na długo. Coraz bardziej rozdzielała ich praca; Florczyk kursowała między teatrem, estradą a domem, Orzechowski zaś, który nie miał wówczas wielu zleceń, nie mógł się z tym pogodzić. Kolejne konflikty narastały i wreszcie małżonkowie stwierdzili, że najlepszym wyjściem będzie rozwód.
– To rozstanie dało mi nie tylko wolność, ale także spokój. Powinnam była zdecydować się na to już wcześniej – mówiła Florczyk. – Czasem rozstanie jest najlepszym wyjściem. Nadal podziwiam talent Sławka, lecz były powody, dla których za nic na świecie nie chciałabym powrócić do wspólnej przeszłości.
– Za wygodnie mi było w ciepłych kapciach przed telewizorem. To nie był dobry czas w moim życiu, także zawodowym – dodawał aktor, mówiąc, że nie żałuje podjętej decyzji.
Nieoczekiwane ojcostwo
Florczyk nie wyszła już ponownie za mąż, ale Orzechowski po jakimś czasie znalazł sobie nową partnerkę, u boku której ułożył sobie życie. I znowu został ojcem.
Lecz chociaż narodziny syna, mimo że nieplanowe, sprawiły mu ogromną radość, koledzy twierdzili, że Orzechowski wstydzi się tego faktu. Martwił się, że jest na to nieco... za stary.
- Sławek nikomu nie powiedział, że na świecie pojawił się jego drugi syn!- mówił kolega Orzechowskiego z Teatru Współczesnego w rozmowie z tygodnikiem Świat&Ludzie. - Sami musieliśmy go dopytywać o szczegóły. Odpowiadał niechętnie.
Pochłania go praca
Orzechowski nie kryje, że praca całkowicie go pochłania i żałuje, że nie może spędzać z rodziną tyle czasu, ile by chciał.
- Bywa, że brakuje mi czasu dla rodziny, więc gdy mam wolną chwilę, staram się nadrobić zaległości. Kupuję prezenty, wyjeżdżam na wakacje. Potem znowu pochłania mnie praca. Trzeba się z tym pogodzić, bo taka jest specyfika mojego zawodu – mówił.
Oby tylko Orzechowski znowu za bardzo nie zaangażował się w pracę. Jak podaje Rewia, dwa lata temu aktor, z powodu przepracowania, trafił do szpitala. Lekarze kazali mu nieco zwolnić tempo, ale on średnio ma ochotę stosować się do ich zaleceń.Wciąż gra w teatrach, jeździ po kraju i angażuje się w nowe projekty filmowe. Niedługo będzie go można zobaczyć w „Kamerdynerze”.
(sm/gb)