Sławomir Sulej przeżył tragedię. Co słychać u gwiazdora "Kilera"?
Sławomir Sulej z pewnością jest znany wielu polskim widzom z takich produkcji jak "Kiler" czy "Poranek Kojota". Jak się okazuje, w ostatnich latach los go nie oszczędzał.
Sławomir Sulej bez wątpienia jest jednym z najbardziej charakterystycznych polskich aktorów. Większość widzów kojarzy go z pamiętnych ról w takich filmach jak "Kiler", "Poranek Kojota", "Psy 2. Ostatnia krew" czy "Sara". Jakiś czas temu wyznał, że przed rozpoczęciem kariery aktorskiej chciał zostać księdzem.
- Aż do matury nie opuściłem żadnej mszy. Tam były już jakieś ciągoty do aktorstwa, podobało mi się, że ten ksiądz tak celebruje mszę, mówi z ambony i trzyma tych ludzi za pysk. To stąd się wzięło, a w domu w niedzielę bawiłem się w odprawianie mszy, ale przyszły lata, kiedy zaczęły mi się podobać dziewczyny, a to było bardzo wcześnie. W sumie zagrałem raz księdza w filmie "Szczęście znalezione w lesie" i zagrałem w teatrze - powiedział w podcaście "Cudowne lata".
Sławomir Sulej wziął ślub w wieku 45 lat, a szczęśliwe małżeństwo doczekało się dwojga dzieci. Niestety rodzinną sielankę przerwała śmierć żony aktora.
- Teraz wiodę spokojne życie, los mnie pstryknął kilka lat temu. W 2013 r. żona zmarła i zostałem z dwójką dzieci, starsza miała 18 lat, a młodsza była chyba w drugiej klasie i troszkę mi się życie tak przewartościowało, nie żebym się nad sobą rozczulał zbytnio i biadolił, tylko po prostu musiałem sobie z tym poradzić, i jestem zadowolony z tego, jak sobie radzę. Zostałem teraz z młodszą córką, która jest w siódmej klasie, starsza wyjechała do Wrocławia studiować scenografię na Akademii Sztuk Pięknych. Jest nam ze sobą bardzo dobrze, nie potrzebujemy nikogo - wyznał Sulej.