Stanley Kubrick zgodził się na cenzurę. "Mechaniczna pomarańcza" wywołała prawdziwą burzę

Stanley Kubrick zgodził się na cenzurę. "Mechaniczna pomarańcza" wywołała prawdziwą burzę
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

W grudniu mija 35 lat od premiery jednego z najbardziej kontrowersyjnych filmów wszech czasów. Obraz Stanleya Kubricka był nazywany "bagnem", "pornografią", "podłą moralnie bzdurą" i gdziekolwiek się pojawiał, wzbudzał powszechne oburzenie.

Zanim ktokolwiek myślał o internetowej krytyce i anonimowych obelgach pod adresem artystów, Anthony Burgess, autor książkowego pierwowzoru, dosłownie odpierał ataki chrześcijańskich organizacji zarzucających jego powieści gloryfikację przemocy i faszystowskiej ideologii.

Pod domem Kubricka zbierali się zatwardziali wrogowie "Mechanicznej pomarańczy", dla których scena gwałtu z "Deszczowa piosenką" w tle była tylko jednym z pogardzanych momentów w ponad 2-godzinnym filmie.

1 / 6

Zniknięcie ostatniego rozdziału

Obraz
© Materiały prasowe

Wszystko zaczęło się od książki Anthony'ego Burgessa, po którą Kubrick sięgnął zupełnie przypadkowo. Podobno nie miał nawet ochoty jej czytać, ale zrobił to za namową żony.

Podczas gdy jedni zachwycali się dziełem śmiało eksperymentującym z materią języka, inni zabraniali bibliotekom sprowadzać diabelskie tomiszcze będące podobno pochwałą bezsensownej przemocy. Ba, jakiegoś księgarza podobno nawet aresztowano za deprawowanie młodzieży podobną literaturą.

Kubric po przeczytaniu "Mechanicznej pomarańczy”** momentalnie zapalił się do pomysłu zrealizowania adaptacji i zabrał się za pisanie scenariusza. Kłopot w tym, że brytyjski filmowiec nie miał wówczas pojęcia, że z amerykańskiego wydania, jakie posiadał, usunięto ostatni rozdział...

2 / 6

Pisarz i reżyser dwa bratanki

Obraz
© Materiały prasowe

Po premierze Burgess chwalił film, zachwycał się mistrzowskim operowaniem przez Kubricka muzyką oraz rolą Malcolma McDowella, lecz brak napisanego przez niego zakończenia uwierał pisarza niczym kamyk w bucie.

Kubrick problemu nie widział, bowiem ostatni rozdział, który doczytał tuż przed postawieniem ostatniej kropki w scenariuszu, i tak mu się nie podobał. Swoiste odrodzenie Alexa uważał za naciągane, a sam finał za niepasujący do reszty.

Burgess obruszył się, bo samotnie musiał odpierać zawzięte ataki organizacji religijnych oraz szukającej sensacji prasy, uparcie udowadniając, że w jego książce obecne są chrześcijańskie wartości.

3 / 6

Kontrowersja dźwignią handlu

Obraz
© Materiały prasowe

Ameryka zachwyciła się dziełem Kubricka. Zyski z tamtejszych kin przewyższyły budżet "Mechanicznej pomarańczy" przeszło dziesięciokrotnie, nagrania z "IX symfonią" Beethovena zaczęły schodzić jak nigdy, a film zdobył nominację do Oscara w najważniejszej kategorii.

Co nie znaczy, że za oceanem poszło łatwo, bo nie obyło się bez przepychanek z cenzurą.

Na dodatek niektórzy opiniotwórczy krytycy kręcili nosem. Roger Ebert pisał o "ideologicznym bałaganie", a Pauline Kael nazwała film "pornograficznym".

4 / 6

Nikt nie jest prorokiem...

Obraz
© Materiały prasowe

Lecz prawdziwe cięgi zebrał Kubrick w ojczyźnie. Mimo że uznano film za obsceniczny, trafił do brytyjskich kin bez cięć.

Dystrybutor wycofał go jednak z obiegu na prośbę... samego reżysera, zmęczonego ciągłymi zarzutami o propagowanie przemocy oraz demonstrującymi pod jego oknem oszołomami grożącymi jemu i jego żonie.

Film Kubricka obwiniano za co najmniej dwa niepowiązane ze sobą morderstwa, których, rzekomo pod wpływem "Mechanicznej pomarańczy", dopuścili się nastoletni chłopcy. Reżyser wystosował nawet specjalne oświadczenie, w którym przestrzegał przed obwinianiem sztuki za podobne czyny.

5 / 6

Ameryka kontra Kubrick

Obraz
© Materiały prasowe

I choć amerykańska publika pokochała "Mechaniczną pomarańczę", nie obyło się bez koniecznych ofiar.

Kubrick, aby uniknąć certyfikatu X, skazującego film na praktyczny niebyt, zgodził się usunąć około trzydziestu napakowanych przemocą i seksem sekund i tym samym dogodzić cenzorom.

Nieprzejednane pozostało Narodowe Katolickie Biuro ds. Kinematografii, które uznało film za godny potępienia i stanowiska swojego nie zmieniło nawet po latach, zalecając katolikom bojkot podobnych, podłych moralnie bzdur.

6 / 6

Nakręcona pomarańcza

Obraz
© Materiały prasowe

"Mechanicznej pomarańczy" w Wielkiej Brytanii nie można było obejrzeć przez 27 lat.

Londyński klub Scala zbankrutował po przegranej batalii prawnej w 1993 r. za zorganizowanie bezprawnego pokazu. Dopiero po śmierci Stanleya Kubricka film trafił do tamtejszych kin, na kasety i płyty.

A Anthony Burgess? Po latach niejako odciął się od swojej najpopularniejszej książki, żałując jej napisania i bolejąc nad tym, że została źle zinterpretowana; obwiniał też film o przyczynienie się do spłycenia jej odbioru. - Jest zbyt dydaktyczna, aby mogła być dziełem sztuki - powiedział.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)