"Sukces", jakiego się spodziewaliśmy. Przypominamy, dlaczego "Botoks" to najgorsze, co zobaczyliśmy
Mieliśmy rację pisząc, że Patryk Vega odleciał. "Botoks" został okrzyknięty najgorszym polskim filmem minionego roku. Nie bez powodu zgarnął aż 9 antynagród.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Jeszcze kilka tygodni temu Patryk Vega dziękował hejterom. Krytykowali tak długo, że pół Polski poszło zobaczyć, czy z filmem rzeczywiście jest tak bardzo źle. Sprawiedliwości stało się w końcu za dość. "Botoks" został najgorszym filmem ubiegłego roku.
Tak zdecydowało jury Popkulturowej Akademii Wszystkiego (dawniej Akademii Węży). Film otrzymał Wielkiego Węża za najgorszy film roku oraz w kategoriach: Żenujący Film Na Ważny Temat; reżyserię, scenariusz, czy główną rolę męską. W sumie aż dziewięć na trzynaście możliwych statuetek, w czym przebił nawet "Smoleńsk" czy "Kac Wawę". To rekord w 7-letniej historii Węży.
Patryk Vega tygodniami zapewniał widzów – bo nas nie dało się przekonać – że "Botoks" to najlepsze, co mogło powstać w polskim kinie w ciągu ostatnich miesięcy. Ale komentarze były bezlitosne.
- Sprawa jest poważna, bo “Botoks” zobaczy milion, może dwa miliony widzów. Większość nie będzie zdawać sobie sprawy, że idzie na film, którego najważniejszym tematem jest aborcja. Nie każdy lubi oglądać w kinie naturalistyczne sceny porodów, umierający płód i kobietę kopulującą z psem (sic!), dlatego wypada napisać wprost: “Botoks” jest jak spreparowana naprędce, krzykliwa i odpychająca płachta antyaborcyjna – pisał we wrześniu Łukasz Knap z WP Film.
"Boleśnie tabloidowy obraz polskiej służby zdrowia" wywołał burzę. Ale nie taką, w której w końcu dochodzi się do prostego wniosku, że "chyba reżyser miał odrobinę racji i musimy się zastanowić, co zmienić". Nie, nie. W tej dyskusji przodowało zażenowanie, a nawet obrzydzenie.
- Powstał bubel. I to groźny, bo udający, że mówi coś serio o polskiej służbie zdrowia, a będący wykwitem prostackiego i paranoicznego myślenia o rzeczywistości. Aktorzy długo będą musieli tłumaczyć się z udziału w filmie, który sięgnął bruku i - abstrahując od jego szkodliwej wymowy społecznej - daje porównać się tylko ze zgniłymi kwiatkami polskiego kina w rodzaju "Kac Wawa" i “Wyjazdu integracyjnego” – pisał Knap.
Ocena? 1/10. A nasz redakcyjny kolega nie był odosobniony w tej opinii.
Zobacz też: "Botoks": czy warto wydać 30 zł na najbardziej komentowany film tego roku?
Duch Święty nie działa
- To cynicznie zrobiona kupa, z pełną świadomością, że ludzie po prostu lubią sobie popatrzeć na cudze ekskrementy. Vega chwali się, że 13 aktorów odmówiło zagrania w tym filmie. W sumie to optymistyczne. Bo znaczy, że mamy w tym kraju przynajmniej 13 aktorów, którzy potrafią czytać ze zrozumieniem. Bo tych, którzy tu zagrali, mi po prostu szkoda. Vega załatwił ich jak Karolaka w "Ciachu" czy Mecwaldowskiego w "Last Minute" – pisał na Facebooku Kamil Śmiałkowski, dziennikarz popkulturowy.
- Film pokazuje służbę zdrowia jako wielką mordownię, a lekarzy jako idiotów, którzy co do jednego są chciwi i niekompetentni – komentował z kolei Kajetan Kusina, krytyk i twórca komiksów.
Cios w podbrzusze zadała Vedze Karolina Korwin-Piotrowska: - Film zarobi, jego twórcy też, mam szczerą nadzieję, że zarobią tyle, że Vega pojedzie na długi urlop, a aktorów będzie stać na długie rozmowy z kolegami po fachu, o tym, jak przetrwać po czymś takim, jak z półki z napisem: "dobry", "obiecujący" spaść na półkę "najgorszy" albo "występ poniżej godności".
Długi na kilka punktów wywód kończyła tak: - Na premierze Patryk Vega dziękował za pomoc i opiekę Duchowi Świętemu. To zła wiadomość dla kościoła: Duch Święty nie działa.
I to dalej nie było najgorsze, co pojawiło się w sieci po premierze filmu. Bo Patryka Vegę komentowali lekarze, znalazło się też kilka osób, które złożyły skargi do Rady Etyki Reklamy i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ostatecznie twarz stracił w oczach wielu sam Patryk Vega, który stwierdził, że krytyka to większy spisek uknuty przez koncerny farmaceutyczne, a dziennikarze dostali pieniądze za niepochlebne recenzje.
Świat jednak nie jest tak pokręcony jak filmy Vegi. Ale reżyser brnął dalej: - "Botoks" jest filmem, który rozszerza światło w świecie ogarniętym ciemnością. A to, czego jesteśmy świadkami, jest niczym innym, jak starciem ciemności ze światłem. Dlatego miło mi Was poinformować, że z tej walki wyszliśmy zwycięsko.
Wygrana walka o pieniądze z biletów to jedyne zwycięstwo. Patryk Vega – najprawdopodobniej niezrażony przyznaniem "Botoksowi" antynagród – będzie kontynuował starcie z siłami ciemności i podsuwał widzom kolejne traumatyczne filmy napędzane komentarzami nas, hejterów. Po jasnej stronie mocy Patryka Vegi wszystko jest sukcesem.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.