Surrealistyczny proces. Gwyneth Paltrow sądzi się z optometrystą
Bogata gwiazda kontra bogaty optometrysta. Sądzą się o wypadek z 2016 r., który miał zniszczyć życie mężczyzny. Kolejne szczegóły tej sprawy wywołują niemałe poruszenie w sieci.
Kilka miesięcy temu świat żył procesem Johnny'ego Deppa i Amber Heard, z którego dowiedzieliśmy się np. tego, kto komu podłożył psie odchody do łóżka. Tym razem w świecie show-biznesu głośno jest o absurdalnym procesie Gwyneth Paltrow, pozwanej przez optometrystę Terry'ego Sandersona.
O co tu chodzi? W 2016 r. doszło do wypadku na stoku w Park City, Utah. Terry Sanderson twierdzi, że aktorka wjechała w niego, czym zrujnowała mu życie. Paltrow odpowiedziała swoim pozwem (opiewającym na jednego dolara), zaznaczając, że to ona jest ofiarą, a optometrysta chce wykorzystać jej popularność. Teraz proces dwójki uprzywilejowanych, bogatych ludzi śledzą internauci z całego świata.
Proces Gwyneth Paltrow
Sanderson żąda od Paltrow 300 tys. dolarów, choć pierwszą proponowaną kwotą były 3 mln dolarów. Paltrow zaś chce od optometrysty symbolicznego dolara (plus pokrycie kosztów wynajęcia prawników, więc suma znacznie urośnie). Dwoje bogatych Amerykanów sprzecza się teraz na oczach świata, kto komu wjechał w plecy na stoku w drogim ośrodku narciarskim.
I wydawałoby się to nudne, gdyby nie absurd całej tej sytuacji. Paltrow z powagą musiała odpowiadać na pytania np. o to, jak dobrze zna się z Taylor Swift i jakie odgłosy usłyszała, gdy Sanderson miał w nią wjechać. Złośliwi twierdzą, że przesłuchanie Paltrow (zeznawała 24 marca) przypominało przesłuchanie do nowego sezonu "Białego lotosa" dla HBO.
Proces Gwyneth Paltrow
Zarówno Paltrow, jak i Sanderson twierdzą, że wjechano im w plecy. Z uwagi na to, że ma się tylko jedne plecy, jest to niemożliwe. Sanderson zeznał, że "narciarz" (w chwili wypadku nie wiedział, że to aktorka) stracił kontrolę i z całej mocy wjechał w niego, a w efekcie kolizji mężczyzna miał mieć złamane cztery żebra, wstrząs mózgu i "inne poważne urazy". - Przed tym wypadkiem był uroczą, towarzyską osobą. Po wypadku nie jest już uroczy - mówił prawnik Sandersona, Lawrence D. Buhler.
Sanderson ma mieć teraz poważne problemy z pamięcią i koncentracją. To prawnicy Paltrow wykorzystują jako dowód na to, że nie jest wiarygodny. Ekipa aktorki utrzymuje, że to optometrysta był nieuważny i nie zauważył jadącej na nartach Gwyneth. Aktorka powiedziała nawet, że w pierwszym momencie, w związku z dźwiękami, jakie miał wydawać Sanderson, sądziła, że to napaść na tle seksualnym.
- Jechałam na nartach i nagle dwie narty pojawiły się pomiędzy moimi, zmuszając nogi do rozjechania się i wtedy pojawiło się to ciało napierające na mnie i ten bardzo dziwny dźwięk, to pochrząkiwanie - mówiła Paltrow.
Proces Gwyneth Paltrow
Prawnicy gwiazdy powiedzieli w sądzie, że Sanderson miał jeszcze tego samego dnia, co zdarzył się wypadek, napisać e-mail do swojej córki, w którym napisał: "Jestem sławny". Dziewczyna odpowiedziała, że "nie może uwierzyć, że wszystko zarejestrowała kamera GoPro".
Nagrania jednak nie udało się przedstawić jako dowodu. Co więcej, optometrysta - zdaniem prawników aktorki - miał mieć w ostatnich latach obsesję na punkcie pozwu.
Proces Gwyneth Paltrow
Choć proces wydaje się absurdalny, to pokazuje historię bogatych elit. Paltrow miała zapłacić instruktorowi jazdy na nartach za to, że sporządził nieprawdziwy raport ze zdarzenia, w którym zatuszował prawdziwą winę aktorki. Donosi o tym "The Independent". Instruktor, Eric Christiansen, w sądzie był oburzony oskarżeniami, że tuszował sprawę.
- Ośrodek Deer Valley traktuje swoich klientów bardzo poważnie. Jeśli ktoś z instruktorów wchodziłby z nimi w zatargi, nie przetrwałby tam długo. Jestem uprzejmy dla każdego, byłem uprzejmy dla pana Sandersona - tłumaczył w sądzie Christiansen, który ponoć miał podnosić głos na poszkodowanego.
Gdy prawnicy dopytywali, czy krzyczał na Sandersona, czy był dla niego niemiły, instruktor nie wytrzymał: - To się robi nieco głupie, nie wydaje się panu?
Proces Gwyneth Paltrow
Proces trwa. We wtorek, tj. 28 marca, zeznawały dzieci Paltrow. Mówiły, że nigdy nie widziały matki w takim stanie, jak wtedy po wypadku na stoku.
Kto wygra? A raczej - kto przekona do siebie sąd? Obie strony są wyśmiewane przez media i internautów w mediach społecznościowych. Sypią się memy i filmiki z najdziwniejszymi cytatami z procesu. Nie wiadomo jednak, kiedy poznamy finał tego dramatu rozpisanego na hollywoodzką gwiazdę i optometrystę.