Prawdziwa miłość
Na Jachiewicz Szmidt również zrobił niezapomniane wrażenie. Wiedziała, że oto spotkała wreszcie mężczyznę, u boku którego chciałaby spędzić resztę życia.
- Dał mi poczucie bezpieczeństwa, to nie była szalona miłość, dla której traci się głowę, ale takie bardzo głębokie i prawdziwe uczucie. Zobaczyłam w Stefanie człowieka, któremu mogę zaufać. Miałam wrażenie, jak byśmy się znali od zawsze, a przecież nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy - wspominała aktorka w "Super Expressie".
W grudniu 1975 roku, gdy Jachiewicz spóźniła się na pociąg, Szmidt zaproponował, że sam zawiezie ją na plan zdjęciowy do Warszawy. Na noc zatrzymali się w hotelu, w osobnych pokojach. Szmidt wstał pierwszy, by wypastować aktorce buty i zrobić śniadanie. Była zachwycona.