Mafioso na ekranie
Scenariusz wyszedł spod ręki Jerzego Kolasy, cinkciarza.
- *Najlepiej pisze się o tym, co się zna. Same postaci były częściowym odwzorowaniem mnie samego - Synek był moją młodszą wersją. Eryk starszą *- opowiadał portalowi Trójmiasto.pl.
Oprócz zawodowych aktorów Lubaszenko zdecydował się zatrudnić również naturszczyków.
- Myślę, że taka nieprofesjonalna obsada dodaje filmowym sytuacjom wiarygodności. Poza tym chętnie widzę w filmie ludzi, których dotąd nie oglądałem na ekranie - tłumaczył.
Dlatego obok Przemysława Salety czy Kolasy na ekranie można też zobaczyć słynnego mafiosa, Nikodema Skotarczyka pseudonim "Nikoś" (na zdjęciu). Tego angażu reżyser miał jednak później żałować.
- To dla mnie bolesny temat. Miałem później trudne rozmowy z samym sobą. Na swoje usprawiedliwienie mogę mieć tylko to, że w tamtych czasach nie mieliśmy takiej świadomości jak dzisiaj, umiejętności oceny, co jest dobre, a co złe. Nie chcę się jednak tanio tłumaczyć. To było głupie. Mój błąd, chociaż pomysł nie mój - tłumaczył w "Playboyu".