Dobry aktor, zły mąż
Choć na scenie i planie filmowym był perfekcjonistą, nie potrafił sprostać roli męża. Jego cztery pierwsze małżeństwa skończyły się rozwodami; żony miały dość jego nieprzewidywalnego charakteru – i tego, że to swoją pracę stawiał zawsze na pierwszym miejscu.
Te rozstania go nie załamywały; znowu zaszywał się w teatrze. Tam mógł się realizować, tam też czuł się szczęśliwy. Nigdy niczego nie robił na pół gwizdka – wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Kiedy zaproponowano mu rolę w „Panu Wołodyjowskim”, przez rok uczył się fechtunku i jazdy konnej, przeszedł też na dietę. Wszystko dlatego, że nie chciał, by w trudniejszych scenach na planie zastępował go kaskader.
To wtedy, w 1968 roku, Łomnicki przeżył też ogromny miłosny zawód.