Gdyby żył dzisiaj, Krzysztof Komeda słusznie byłby uznawany za jednego z największych gigantów nie tylko muzyki jazzowej, ale także filmowej. Niestety zmarł przedwcześnie z powodu obrażeń odniesionych po upadku. Prawdopodobnie został popchnięty przez swojego przyjaciela, pisarza Marka Hłaskę. Ten nie mógł się pogodzić z tym, co się stało.