Nagrali dokument o rozpadzie zespołu. "To było bardzo oczyszczające"
Film o rozpadzie swojego zespołu? Jak się okazuje, może to być dobry pomysł, gdy między muzykami nie dzieje się najlepiej. - Wydarzyło się coś wyjątkowego i coś puściło między nami. Ten film na nas dobrze podziałał. Trochę jak terapia - mówi w rozmowie z WP Roman Bereźnicki, gitarzysta i klawiszowiec zespołu Lipali oraz twórca filmu "Rozpad".
Wiosna 2022 r. Zespół Lipali przygotowuje się do nagrania siódmej płyty pt. "Mechanika", którą w grudniu tego samego roku udaje się wydać. W zespole w tamtym czasie nie działo się najlepiej. Gitarzysta i klawiszowiec zespołu - pracujący na co dzień w telewizji - Roman Bereźnicki postanawia udokumentować przygotowania do nagrań oraz sesję nagraniową. Jak się z czasem okazuje, nie był to luźny reportaż wideo ze studia.
- Nie spodziewałem się, że tak wyjdzie. To jest też piękne w dokumencie. Chciałem pokazać prawdę. Nie chciałem, by wyszedł cukierkowy film, w którym wszystko jest super, bo między nami wtedy tak nie było. Nie chciałem wybielać, tylko pokazać naszą naturę - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Roman Bereźnicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Historia tworzy się na naszych oczach? Ekspert porównał do XVIII wieku
"Rozpad". Nietypowy dokument muzyczny
Film zaczyna się w pociągu. Roman dojeżdża do Gdańska, gdzie z dworca odbiera go lider zespołu - Tomasz "Lipa" Lipnicki (poza Lipali znany również jako lider Illusion). Docierają do mieszkania Tomka w gdańskim Nowym Porcie, następnie spotykają się w sali prób z pozostałymi muzykami - perkusistą Łukaszem "Lukiem" Jeleniewskim i basistą Łukaszem "Gajowym" Gajowniczkiem".
Zespół później udaje się do Wisły, by w tamtejszym studiu zarejestrować materiał na nową płytę. Tam jednak jest coraz mniej kolorowo. Z jednej strony widać przyjaciół współpracujących przy nagrywaniu nowej muzyki, ale obecne są też tarcia i wyczerpanie pewnej formuły. W solowych wypowiedziach przed kamerą muzycy przyznają, że może to być ich ostatnia płyta i zależy im, by wyszła jak najlepiej.
Są też dużo trudniejsze momenty. Pewnego dnia basista przesadził z alkoholem, co utrudniło prace w studiu i doprowadziło do wściekłości - niepijącego zresztą - lidera. Po spięciu doszło do pojednania i dokończono nagrania.
- Myślę, że po powrocie z Wisły każdy z nas wiedział, że to nie będzie film o nowych nadziejach i planach na przyszłość. Zdałem sobie sprawę, że tworzenie filmu o rozpadzie zespołu jest dziwne, ale chciałem patrzeć na to, jak na film dokumentalny, który zaciekawi nie tylko fanów lubiących muzykę. Chciałem pokazać aspekt psychologiczny relacji między nami. To był eksperyment - mówi Wirtualnej Polsce Roman Bereźnicki.
Jak dodaje, praca filmem kosztowała go wiele emocji. Musiał upłynąć rok, by mógł zabrać się za obróbkę surowego, dziesięciogodzinnego materiału, z którego wybrał godzinę. - Dużo czasu minęło zanim emocje opadły i mogłem do tego usiąść - przyznaje muzyk. W pracy nad filmem współpracował z Pawłem Kawką i Dariuszem Debernym.
W 2023 r. Lipali ogłasza zawieszenie działalności. Ostatnie koncerty zespół zagrał jesienią. Kontakt między muzykami staje się rzadszy. Spotkali się jedynie, by obejrzeć film przed ukończeniem finalnej wersji.
- Przyjechałem do Gdańska, usiedliśmy w trzech z Tomkiem i "Lukiem" - "Gajowy" wyjechał do Berlina, ale też dostał film do wglądu. Ten pokaz był najtrudniejszy. W pomieszczeniu aż się gotowało. Tomek wyszedł po projekcji, nie mówiąc nic. Później dyskutowaliśmy. Poprawek nie było wiele. Szkielet i pomysł został przyjęty, choć nie było to łatwe dla żadnego z nas. Emocje nie były udawane, chciałem pokazać tę prawdę i pokazałem - wspomina Roman Bereźnicki.
Wspólny seans z fanami
W niedzielę 18 lutego odbyła się projekcja filmu w Konsulacie Kultury w Gdyni. Wydarzenie cieszyło się sporym zainteresowaniem - fani i przyjaciele zespołu nie zostawili wolnego krzesła. Podczas seansu atmosfera na sali była przyjazna.
- Ludzie śmiali się i wzruszali wtedy, kiedy czułem, że jest na to moment. Było to stresujące doświadczenie, bo debiutuję w takim charakterze. Do tego doszły emocje związane ze spotkaniem z chłopakami z zespołu po dłuższej przerwie, co okazało się bardzo oczyszczające. Wydarzyło się coś wyjątkowego i coś puściło między nami. Mam wrażenie, że ten film na nas dobrze podziałał. Trochę jak terapia. Gajowy podczas rozmowy z widzami mocno się otworzył, być może tego potrzebował. Tomek również, a podchodził do tego trochę chłodno. Jednak publiczność zmienia odbiór filmu - podsumował Bereźnicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozpad - dokument Romana Bereźnickiego (zwiastun)
Publikę na sali kinowej rozbawił tekst "Gajowego", który powiedział, że przez rok ćwiczył z Tomkiem awanturę, którą widać w dokumencie.
- Pięknie wybrnął z tego. Świetnie rozładował atmosferę. Potem rozmowa poszła w innym kierunku. Prowadzący Kamil Wicik mówił, że wyszło świetnie, a były obawy, że atmosfera będzie jak na stypie, że będzie wywlekanie i obwinianie się nawzajem, a wcale tak nie było. To spotkanie bardzo nas oczyściło. Nawet później napisałem chłopakom na naszej grupie, że zachowaliśmy swój styl i to mnie podniosło na duchu. Potrafiliśmy podejść do problemu z lekkim przymrużeniem oka. To, co się wydarzyło, było pokrzepiające - wspomina Roman.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Muzyczne tło dla filmu stanowią utwory z płyty "Mechanika", które dobrze wpasowują się w jego emocje. Słychać też trochę dźwięków z poprzedniej płyty zespołu "Mosty, rzeki, ludzie". Bereźnicki. dograł jeszcze jeden motyw - smutnie brzmiącą melodię (jak mówi, kojarzącą mu się z klimatem "Twin Peaks") będącą kontrapunktem do nieco weselszej sceny.
Podczas spotkania w Gdyni muzycy przyznawali, że w tamtym momencie pojawiła się szansa na to, że zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Czy można się spodziewać, że Lipali za jakiś czas wróci?
- Mam nadzieję, ale wiem, że musimy od siebie odpocząć. Może nagrywając to wszystko miałem jakieś przeczucie... Ta muzyka jest mi bliska, zrobiliśmy dużo dobrych piosenek - mówi Roman.
Co dalej z samym filmem "Rozpad"? Po pokazie w Gdyni planowane są kolejne pokazy w innych miastach. O nich zespół będzie informować na swoich profilach społecznościowych.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: