To oni są winni klęski. "Nie dostrzegają nic poza swoimi telefonami"
Ridley Scott już od kilku tygodni był proszony o zabranie głosu w sprawie przyczyn porażki filmu "Ostatni pojedynek". W końcu podzielił się swoimi spostrzeżeniami. Według niego winę ponoszą milenialsi (pokolenie Y), którzy nie chcą się niczego nauczyć. No chyba, że dowiedzą się czegoś przez swój telefon komórkowy.
Historyczne widowisko "Ostatni pojedynek" miało być jednym z największych kinowych przebojów 2021 r. Jego reżyserem był Ridley Scott, który specjalizuje się w tego typu projektach. W obsadzie znalazły się hollywoodzkie gwiazdy: Adam Driver, Matt Damon, Ben Affleck oraz Jodie Comer. Budżet produkcji sięgnął 100 mln dol., co umożliwiło zrealizowanie filmu w plenerach i z dużym rozmachem. Polski operator Dariusz Wolski mógł więc, po raz kolejny, udowodnić, że jest obecnie jednym z najlepszych autorów zdjęć na świecie. Nic nie zapowiadało kłopotów.
Widmo klęski nie pojawiło się nawet po pokazach dla prasy. Większość krytyków wystawiła bowiem filmowi wysokie oceny. Na portalu Rottentomatoes "Ostatni pojedynek" zebrał aż 85 proc. pozytywnych recenzji. Zdaniem Toma Shone'a z "Sunday Times" historyczny dramat składa się ze "świetnego scenariusza, doskonałych kreacji aktorskich, zwrotów akcji i spektakularnych scen, dzięki czemu jest interesujący i trzymający w napięciu od początku do końca".
"The Last Duel" (2021) - zwiastun filmu
Podobnego zdania byli widzowie, którzy również wystawiali "Ostatniemu pojedynkowi" wysokie noty. Tyle tylko, że osób, które postanowiły obejrzeć film Ridleya Scotta w kinach, było bardzo mało. Na całym świecie wysokobudżetowa produkcja zarobiła zaledwie 27 mln dol. A to oznacza, że "Ostatni pojedynek" stał się jedną z największych finansowych klap w historii Hollywood.
Co na to Ridley Scott? W podcaście słynny reżyser zdementował najpierw informację, że szefowie wytwórni Disneya, którzy przejęli studia 20th Century Fox, gdzie kręcony był "Ostatni pojedynek", byli źle nastawieni do filmu i skazali go na porażkę. "Nie. Disney wykonał fantastyczną robotę promocyjną" – powiedział Scott. "Owszem obawiałem się, że nie jest to film pasujący do ich profilu, jednak szefom wytwórni 'Ostatni pojedynek' naprawdę się podobał i zrobili wszystko, aby dobrze się sprzedał. Nie mogę nic zarzucić promocji filmu".
Zdaniem Ridleya Scotta winę za porażkę jego filmu w kinach ponoszą milenialsi, czyli osoby urodzone pomiędzy 1980 a 2000 r. Ludzie z pokolenia Y określani są często jako odważne i pewne siebie osoby, ale także leniwe i oczekujące, że wszystko poda im się na tacy albo – jakby to powiedział Scott – poda przez telefon.
"Myślę, że opinia o współczesnej widowni jest prawdziwa. To publiczność wychowana na pieprzonych telefonach komórkowych – twierdzi reżyser. "Millenialsi nie chcą się niczego nauczyć, chyba że coś wyczytają lub usłyszą w swoich telefonach komórkowych. Są bardzo pewni siebie, ale wydaje mi się, że nie jest to właściwy rodzaj pewności i wiary w siebie. W gruncie rzeczy intelektualnie zamykają się w bardzo małej przestrzeni".