Co za rozczarowanie! Kot był idealny do tej roli
Tomasz Kot od jakiegoś czasu przygotowywał się do roli inżyniera Nikoli Tesli. Niestety, aktor może w ogóle się w nią nie wcielić. Jeśli już coś ma powstać, to serial, co Kotowi nie za bardzo się widzi.
Nikola Tesla to jeden z najbardziej uznanych inżynierów epoki przemysłowej. Jego wkład w rozwój świata doceniany jest do dziś. Były plany, żeby nakręcić o nim film. Główną rolę miał zagrać Tomasz Kot. Aktor mocno nastawił się do roli Tesli.
- Nagle pojawił się Tesla. I w zeszłym roku przez trzy miesiące miałem w głowie taki "wirus Tesli". Przygotowywałem się. Mieliśmy zacząć sierpień, wrzesień. Latałem już do Londynu na próby. I to było tak bardzo realne - mówił "Super Expressowi".
Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać
Ostatecznie taki film nie będzie nakręcony, czego Kot bardzo żałuje. Pojawiały się opcje przekładania zdjęć, ale pandemia koronawirusa wymusiła całkowitą rezygnację z planów. Szukano innych rozwiązań, by rozciągnąć prace w czasie, np. zrobienie serialu, ale nawet to nie jest pewne.
- Ogłoszono już oficjalnie, że taki film powstanie. No i ciach. Nie ma. Przesunęli ten plan na marzec, potem wybuchła pandemia. Teraz już w ogóle słyszę plany, że może jakiś serial z tego będzie, może coś... To było bardzo dziwne, więc jeśli chciałbym czegoś spróbować, to ta energia, która została, ta gotowość... Po prostu chciałbym chociaż raz spróbować, sprawdzić się, zrealizować jakieś swoja założenia. Myślę sobie: "Kurde, może by to działało" - powiedział.
W 2020 r. Kot pojawił się w filmach "Warning" i "Wróg doskonały". W przyszłym roku zagra w produkcji "Żeby nie było śladów".