Tomasz Kot o roli Kleksa: "Bliżej mi do dzieci niż do dorosłych"
Zagrał profesora Religę, wcielił się w Ryśka Riedla, a "Zimna wojna" z jego udziałem była nominowana do Oscara. Przed nim kolejne wyzwanie. Zmierzy się z rolą… pana Kleksa. - Jak pierwszy raz o tym usłyszałem, to pomyślałem "o ja pier……" – mówi w rozmowie z WP Tomasz Kot.
Karolina Stankiewicz: Dla wielu osób Kleks jest postacią kultową. Czy dla pana również?
Tomasz Kot: Oczywiście, że tak. Przy naszym dzieciństwie, w którym, co trudno wytłumaczyć dzisiejszym dzieciom, nie było internetu, ten film naprawdę był wydarzeniem. Żyliśmy tym i ja z moim bratem długo wspominaliśmy wilkołaki. Oczywiście to wszystko, ten cały magiczny świat, był zawieszony na Piotrze Fronczewskim i na panu Kleksie.
Wybierz z nami najlepszy polski film. Nagroda internautów zostanie wręczona już 6 czerwca. Nie zwlekaj - kliknij, by zagłosować!
Jak to jest mierzyć się z taką postacią?
Ciężko. Jak pierwszy raz usłyszałem o tym, to pomyślałem "o ja pier……". To było przerażające. Z drugiej strony pomyślałem, że właśnie o to chodzi, że bardzo bym chciał to zrobić. Pamiętam, jaki miałem stres przy "Bogach". Wtedy też spotykałem się z powątpiewaniem, czy aktor z "Wyjazdu integracyjnego" jest w stanie zagrać Religę i presja była ogromna. Ale ja po prostu lubię tę presję.
Czy ta propozycja sama do pana przyszła?
Ja nie miałem pojęcia, że ten film powstaje. Maciek do mnie zadzwonił, padła tylko informacja, że chodzi o dużą propozycję, że sprawa jest poważna i żebym przyszedł na spotkanie. To było jakieś półtora roku temu i, idąc na to spotkanie, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Jak o tym usłyszałem, byłem zaskoczony, pomyślałem, że to duża rzecz.
"Akademia Pana Kleksa": Reżyser zaprasza na casting
Zastanawiam się, czy ta historia się nie zestarzała.
Wydaje mi się, że wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z rozbuchaniem wyobraźni dziecięcej, te historie nie mogą się zestarzeć. Dzieci zawsze będą dziećmi i będą miały swoje szalone pomysły, jakąś chęć spojrzenia po swojemu na świat. Za to film oczywiście się zestarzał, nie ma co ukrywać. To nie jest kultowy film z lat 80., który ludzie raz w miesiącu muszą obejrzeć. Mało tego. Kiedy ten temat się pojawia wśród moich znajomych, którzy, tak jak ja mają traumę wilkołaków, to pojawiają się stwierdzenia "tamten 'Kleks' był świetny". Ale kiedy pada pytanie "kiedy ostatni raz go widziałeś? Jak miałeś 8 lat?", to okazuje się, że faktycznie próba obejrzenia tego filmu ponownie nie kończy się zachwytem… genialne wspomnienie, niesamowita aura zostaje w głowie, ale jednak ten film żyje we wspomnieniach, ponieważ jest już stary.
Wspominał pan o wilkołakach. Ja mam wrażenie, że ta scena zafundowała nam wręcz traumę pokoleniową. Czy ten nowy film też będzie miał straszne sceny?
Też mamy wilki i mamy ludzi, którzy korzystają z dobrodziejstw obecnej popkultury, żeby ten świat stworzyć. Więc to na pewno będzie zsynchronizowane z tym, co się obecnie dzieje. Z tego, co wiem, aktorka, która będzie grała w sekcji wilków, mówi, że kostiumy są zachwycające, wręcz olśniewające.
A co z piosenkami? Będzie pan coś śpiewał?
Tak, jest coś przewidziane, ale nie traktujemy tego filmu jak klasycznego musicalu. Nie będzie tego sztywnego podziału, piosenki będą się pojawiać w sposób bardziej naturalny.
Dużo scen będzie pan grał z dziećmi…
Tak, ale tu mam doświadczenie. Nieustannie pracuję z dziećmi. Mało tego, mam swoje patenty na taką pracę, swoje propozycje oraz dobry kontakt. Chyba bliżej mi do dzieci niż do dorosłych.