Miejsce 9 - „Legion samobójców”, reż. David Ayer
A miało byś tak pięknie. Plejada gwiazd, najlepsi komiksowi antybohaterowie, a za sterami reżyser świetnej „Furii”. Apetyt dodatkowo rozbudził rewelacyjny zwiastun, w którym Harley Quinn, Joker oraz Deadshot sieją zniszczenie w rytm nieśmiertelnego „Bohemian Rhapsody”. Co więc poszło nie tak?
- "Legion samobójców" jest przede wszystkim fatalnie zmontowany. To film bez rytmu. Twórcy nie mogli się zdecydować, czy kręcą komedię w stylu "Deadpoola" czy poważne kino superbohaterskie. Widać to też w scenariuszu, w którym ukryto w dwa filmy, oba niestety równie bezsensowne - twierdzi Tomasz Pstrągowski, były redaktor naczelny serwisu Komiksomania.pl.
Pstrągowski zwraca również uwagę, że jak na wysokobudżetowe kino o bohaterach władających supermocami, zaskakująco nudne są w "Legionie samobójców" sceny walk.
- Nie jest jednak tak, że to obraz zupełnie nieudany. Początek sprawia niezłe wrażenie, niektórzy aktorzy zagrali poprawnie (Margot Robbie, Viola Davies), a DC Comics przynajmniej szuka własnej ścieżki, a nie kopiuje rozwiązania Marvela. No... i widać postęp w stosunku do "Batman vs Superman" - kwituje krytyk.