''Mechaniczna pomarańcza'' (1971) na sali rozpraw
Bardzo gorącą dyskusję wśród widzów i krytyków wywołała "Mechaniczna pomarańcza" Stanleya Kubricka na podstawie powieści Anthony'ego Burgessa.
"Połowa Wielkiej Brytanii żądała głowy Stanleya Kubricka " - pisał jeden z krytyków o "Mechanicznej pomarańczy", opowieści o "przygodach młodego mężczyzny, który interesuje się przede wszystkim gwałtem, ultraprzemocą i Beethovenem".
Czy Kubrick oskarżał? A może cynicznie prowokował? Zdania były podzielone, a reakcje ekstremalne. Prasa i politycy grzmieli, że film inspiruje gwałty i mordy. Tytuł padał na rozprawach sądowych z ust prokuratorów. Rodzina Kubricków otrzymywała listy z pogróżkami.
Twórca w końcu poprosił dystrybutora o wycofanie obrazu z ekranów, choć jednocześnie mocno odciął się od oskarżeń, jakoby jego dzieło rodziło przemoc wśród widzów. Aż do śmierci artysty mało kto w Wielkiej Brytanii miał szansę zobaczyć "Mechaniczną pomarańczę" w kinie. Podobny los spotkał film w USA, gdzie oznaczono go surową kategorią "X", zarezerwowaną dla najbardziej "śmiałych" produkcji i widzów powyżej 18., a nawet 21. roku życia.
Aż do 1982 roku obraz znajdował się na liście filmów zakazanych przez amerykańskich biskupów katolickich.