''Matka Joanna od Aniołów'', Jerzy Kawalerowicz, 1960
Dziejącą się na polskich kresach w XVIII wieku historię opętanych przez demony mniszek można czytać jako studium psychologii człowieka badającego odporność na dobrowolnie przyjęte ograniczenia własnej natury oraz narzucone zakazy.
Mimo że "Matka…" jest wierną adaptacją opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza, prof. Alicja Helman zwracała uwagę na to, że była nadzwyczaj aktualna i interpretowana bez odniesień do literackiego pierwowzoru.
Liczne odczytania filmu jako "historii wielkiej miłości, okaleczonej i spętanej okowami kościelny dogmatów, świadczą o tym, że dzieło Kawalerowicza funkcjonowało autonomicznie. Nic dziwnego zresztą. Wyprzedzało warszawską premierę *"Demonów" Johna Whitinga w reżyserii Andrzeja Wajdy, powstanie „Diabłów” Kena Russella i opery Krzysztofa Pendereckiego, a także całości wydarzeń przedstawionych przez Leszka Kołakowskiego w eseju "Demon i płeć" pomieszczonym w "Rozmowach z diabłem", które ukazały się w 1961 roku* – pisała nestorka polskiego filmoznawstwa.
Poza nowatorskim podejściem do tematu warto zwrócić uwagę również na niezwykłą warstwę wizualną filmu, na którą złożyły się praca reżysera, operatora Jerzego Wójcika i scenografa Romana Manna.