Twórca "Mikołajka" ukrywał go przed swoją córką. Nie znała prawdy o swoim nazwisku
- Świadomość o naszych polskich korzeniach pojawiła się dopiero po śmierci ojca i wtedy bardzo szybko zorientowałam się, że moje nazwisko jest typowo polskie - powiedziała WP Anne Goscinny. Córka twórcy Mikołajka czy Asteriksa sama też jest pisarką. Ostatnio stworzyła scenariusz filmu "Szczęścia Mikołajka", który bawi do łez i chwyta za serce.
3 marca do polskich kin wchodzi "Szczęście Mikołajka". Niezwykły film animowany, który łączy zabawne przygody bohatera słynnych opowiadań z biografią jego twórców. Rene Goscinny i Jean-Jacques Sempé byli nie tylko świetnymi współpracownikami, ale także wielkimi przyjaciółmi. Ukazanie tej niezwykłej więzi i barwnych życiorysów było możliwe dzięki zaangażowaniu Anne Goscinny - córki zmarłego w 1977 r. twórcy Mikołajka, Asteriksa, Obeliksa i wielu innych kultowych bohaterów. W rozmowie z WP współscenarzystka "Szczęścia Mikołajka" opowiedziała o polskich korzeniach, śmierci ojca, przyjaźni z Sempé i trudnościach, które napotkała przy tym projekcie.
Jakub Zagalski, Wirtualna Polska: Jak zrodził się pomysł na kolejny film o Mikołajku, który nie jest tylko fabularną komedią, ale opowieścią o twórcach przygód tego bohatera?
Anne Goscinny: Film powstał dzięki producentowi Aton Soumache. Na początku chciał on pomieszać zdjęcia archiwalne z bajkami Mikołajka w formie animacji. Chciał opowiedzieć historię tej mitycznej przygody. Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że zrobienie całości w formie animacji byłoby zarówno rozwiązaniem oryginalnym, jak i dotychczas niespotykanym i poetyckim.
To wtedy rozpoczęły się trudności, ponieważ trzeba było zrobić z mojego ojca i z Jean-Jacques’s Sempé postacie fikcyjne. Trzeba było ich narysować, sprawić, by mówili, dać im głos, wymyślić im twarze. Zdecydowaliśmy się opowiedzieć intymną historię twórców Mikołajka w taki sposób, aby dialogowały ze stworzoną przez nich postacią. Niektóre wydarzenia takie jak Holokaust czy bardzo smutne dzieciństwo Jean-Jacques’a Sempé były bardzo trudne do napisania, nawet bolesne. Stworzyć dialog między twórcami i ich tworem pozwoliło nam na opowiedzenie intymności tych dwóch mężczyzn. Mikołaj pojawia się tu jako psychoanalityk pomagający swojemu pacjentowi wrócić do dawnych wspomnień. Ale ten film jest też komedią, ponieważ historie Mikołaja są zabawne, lekkie i dynamiczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W filmie nie ma o tym mowy, ale wiadomo, że Rene Goscinny miał polskie korzenie. Czy w dzieciństwie miała pani tego świadomość? Rodzice rozmawiali po polsku, opowiadali pani o swoim pochodzeniu?
Mój ojciec zmarł 5 listopada 1977 roku. Miałam wtedy zaledwie 9 lat. Świadomość o naszych polskich korzeniach pojawiła się dopiero po jego śmierci i wtedy bardzo szybko zorientowałam się, że moje nazwisko jest typowo polskie. Ojciec mojego ojca był polskim Żydem, jego matka była rosyjską Żydówką. Rozmawiali między sobą po polsku, rosyjsku i hebrajsku. Mój ojciec został wychowany w języku francuskim, ponieważ uczęszczał do kolegium francuskiego w Buenos Aires. Jednak ze względu na polskość swojego ojca, wydaje mi się jasne, że miał jakieś pojęcie o tym języku.
Domyślam się, że praca nad filmem o Mikołajku musiała być dla córki Goscinnego wyjątkowo trudna ze względu na cały bagaż wspomnień i emocji. Co było najtrudniejsze w pisaniu scenariusza do tak osobistej historii?
Ten film to moja największa przygoda zawodowa. To przede wszystkim akt kreacji. Oczywiście napisanie ostatniej sceny, w której Mikołaj dowiaduje się o śmierci swojego twórcy, którym jest mój ojciec, było dla mnie bardzo trudne. Na szczęście było nas dwoje, mój współscenarzysta Michel Fessler i ja. Starałam się - nie zawsze z sukcesem - nie dać się ponieść emocjom, gdy Mikołaj dowiaduje się, że jego twórca zmarł nagle na atak serca.
Postanowiliśmy znaleźć prawdziwe archiwum dźwiękowe ogłaszające śmierć mojego ojca we francuskiej telewizji. To wtargnięcie rzeczywistości w idealne dzieciństwo Mikołaja musiało pozostać literackie i poetyckie. Nie chodziło o to, by Mikołaj dźwigał ciężar tej tragedii. Dlatego mimo usłyszenia wieści, zamierza bawić się z kolegami. Dokładnie to też mi się przydarzyło. Byłam w jego wieku, w wieku Mikołaja, kiedy zmarł mój ojciec. Tego samego popołudnia poznałam mojego najlepszego przyjaciela. Dzieci mają instynkt przetrwania, który niestety z biegiem czasu zatracają.
Epizod Holokaustu, który dotyczy mojej rodziny, był niezwykle poruszający i wymagający do napisania w sposób szczególnie delikatny. Wykorzystaliśmy do tego moje osobiste archiwum. List napisany przez Leona do mojej babci naprawdę istnieje, niczego nie wymyśliliśmy.
Czy wychowała się pani na książeczkach i komiksach Rene Goscinnego? Ojciec czytał pani te historie?
Odkryłam komiksy mojego taty dopiero po jego śmierci, ponieważ trzymał je zamknięte w bibliotece w swoim biurze. Nie, mój ojciec nie czytał mi swoich własnych bajek. Ale po jego śmierci bardzo szybko zrozumiałam, że aby usłyszeć jego głos, będę musiała przewracać strony jego książek. I właśnie to robię zacięcie od 45 lat.
Szczęście Mikołajka - Zwiastun
Sempe zmarł przed premierą filmu. Czy brał on udział w realizacji tego projektu? Jak ocenił efekt końcowy?
Rzeczywiście, Jean-Jacques Sempé zmarł dwa miesiące przed premierą filmu w kinach, ale na szczęście udało mu się go obejrzeć, scena po scenie. Był bardzo szczęśliwy, widząc, że uszanowaliśmy jego styl rysowania. Animatorom udało się ożywić jego postacie poprzez animację, szanując jego bardzo specyficzną kreskę, składającą się z ciszy i bieli. Jean-Jacques Sempé pilnie i z życzliwością towarzyszył nam w tej wspaniałej przygodzie. Był bardzo poruszony, gdy odkrył scenę, w której żegna się z moim ojcem. I muszę powiedzieć, że sama byłam poruszona jego wzruszeniem.
Jakie relacje pani rodzina miała z Sempe po śmierci Rene Goscinnego?
Jean-Jacques Sempé pozostał bardzo blisko mojej matki po śmierci ojca. Napisał do niej obszerny list, w którym opowiadał, że mój ojciec był dla niego inspiracją oraz opisał ogromny ból, który mu towarzyszył po jego śmierci. Jean-Jacques nigdy do końca nie otrząsnął się po odejściu mojego ojca. Z pewnością chciałby, żeby mój ojciec poświęcał mniej czasu komiksom, a więcej pisaniu opowiadań w formie tego, co znamy dzięki Mikołajowi.
Kiedy postanowiła pani pójść w ślady ojca?
Jak wspomniałam, kiedy zmarł mój ojciec, zrozumiałam, że aby usłyszeć ponownie jego głos, będę musiała przewracać kartki jego książek. W mojej dziecięcej wyobraźni powiedziałam sobie, że dla niego byłoby podobnie, że aby mnie usłyszeć, on też musiałby to robić z moimi książkami. Już w wieku 10 lat wiedziałam, że zostanę pisarką. Miałam nadzieję, że moje teksty pewnego dnia zostaną opublikowane, co po raz pierwszy miało miejsce w 2002 roku. Od tego czasu opublikowałem około 20 książek. Żyję wyłącznie z pasji, jaką jest pisanie. Nie idę w ślady mojego ojca, ponieważ ślady jego stóp są gigantyczne, podczas gdy moje stopy są drobniutkie! Z drugiej strony on i ja mamy ten sam sposób do wyrażania siebie: pisanie.
Jaka jest pani ulubiona historia o Mikołajku? Którego bohatera lubi pani najbardziej?
Nie jestem w stanie wypowiedzieć się na ten temat, ponieważ oznaczałoby to, że oceniam pracę mojego ojca. Przyznam, że z wiekiem coraz bardziej wzruszają mnie historie, w których występuje mama, a nawet babcia Mikołaja, podczas gdy kiedy byłam mała, wolałam historie, w których bohaterami byli przyjaciele Mikołaja.
Moja ulubione postacie zmieniały się wraz z tym, jak ja się zmieniałam! Mikołaj był swego rodzaju papierowym bratem. Dziś, kiedy sama jestem mamą dwójki dzieci, postać matki Mikołaja wywołuje u mnie uśmiech. Przepełnia ją czułość dla syna, męża, matki. Piecze ciasta, nadzoruje odrabianie lekcji przez syna, dba o to, żeby dom był zadbany. To nie wsteczna wizja kobiet mojego ojca, to pewna fotografia epoki.
Czym dla pani jest film "Szczęście Mikołajka"?
Ten film to przede wszystkim moja największa przygoda zawodowa. To także wspaniała opowieść o odporności. Z bolesnego dzieciństwa Jeana-Jacques’a Sempé, z dorastania mojego ojca przerwanego przez wojnę narodziło się idealne dzieciństwo tego małego chłopca, Mikołaja. Ten film jest przede wszystkim o nadziei. Zresztą mój ojciec był pasjonatem kina animowanego, a zrobienie z niego postaci animowanej to najlepszy sposób na oddanie mu hołdu.
Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Film "Szczęście Mikołajka" ze scenariuszem Anne Goscinny i Michela Fesslera trafi do polskich kin 3 marca.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.