Udzielił wywiadu bez cenzury. Linda nie gryzł się w język
Gwiazdor kina nie uznaje poprawności politycznej i mówi wprost to, co myśli. W najnowszym wywiadzie Bogusław Linda przyznał, że nie jest fanem równouprawnienia, a tym bardziej Oscarów dla reżyserek.
Bogusław Linda rzadko udziela wywiadów, ale jeśli już coś powie, to zwykle obija się to szerokim echem w mediach. Kilka lat temu jego wypowiedź o Łodzi jako "mieście meneli" wzbudziła sensację. Najnowszy wywiad z pewnością też wywoła spore zamieszanie.
Aktor był gościem festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu w ramach retrospektywy twórczości Agnieszki Holland. To dzięki współpracy z nią o Lindzie zrobiło się głośno za sprawą ról w filmach "Gorączka" i "Kobieta samotna". Drugi z tytułów był zresztą kręcony we Wrocławiu, więc powrót po latach do tego miasta bardzo ucieszył gwiazdora.
- Kocham Wrocław... To miasto ma najpiękniejsze kobiety, zawsze tak było. Tu jest taka mieszanka ras; zresztą sama pani wie, że jesteście superlaskami w tym mieście. Przepraszam bardzo, bo temat lasek zdominował moją odpowiedź i zapomniałem, o czym miałem mówić - rozpoczął wywiad z Ksenią Pletnovą z radia RAM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stara miłość nie rdzewieje. Gwiazdorskie pary po przejściach
Dziennikarka spytała Lindę o to, jak ocenia kobiece ruchy w kinematografii. I choć aktor zachwalał Holland, że " jest ostrą kobietą i bardzo prawą", to nie ma wiary w to, że istnieją kobiety, które mogłyby dorównać polskiej reżyserce w tej sztuce.
- Ja nie sądzę, że to jest dobrze. Akurat sądzę, że to jest totalna głupota. To jest coś takiego jak w Stanach Zjednoczonych, że przy Oscarze muszą być nominacje dla kobiet i muszą być nominacje dla Murzynów, czarnych, czy ch..., nie wiem, jak tam się ich nazywa, nie wiem, jak poprawnie politycznie mówić. Dlaczego? Wolność polega na tym, że nie musimy wymuszać, żeby jakaś kobieta musiała być (na liście nominowanych - red.). Jak będzie dobra tak jak Agnieszka, to ok, super. Ale jak jest słaba, to dlaczego ją wrzucać? Tylko dlatego, że jest poprawność polityczna?- perorował.
Przypomnijmy, że w tym roku Oscara za reżyserię otrzymała Jane Campion za "Psie pazury", a rok temu Chloe Zao za "Nomadland". Równocześnie w 92-letniej historii Oscarów zaledwie osiem razy kobiety były nominowane za reżyserię, a tylko trzykrotnie otrzymały ten laur.
Wspominając współpracę z Holland, aktor żalił się na swoją trudną sytuację w czasie powstawania "Kobiety samotnej". Mało zarabiał, nie miał wtedy partnerki życiowej, a wymagająca rola grana w śmierdzących ubraniach go dobijała. Twierdzi, że to zdarzenie, jak i kolejne role i zajęcia życiowe ukształtowały go jako mężczyznę.
- W życiu wszystko zostaje. Tak jak moje polowania, moje żeglowanie, moje nurkowanie, moje skoki spadochronowe, moje górskie wycieczki, tak granie w różnych filmach. Dlatego facet się robi facetem nie w wieku 20 lat, nie w wieku 30. Facet się staje facetem dopiero po czterdziestce. Wy, kobiety, jesteście dużo wcześniej dojrzałe, a faceci są dziećmi do 40. roku życia, podejrzewam. Bo muszą nabrać doświadczenia. Muszą się obić, muszą stracić parę zębów, mieć parę złamanych kości - sądzi 70-latek w wywiadzie dla radia RAM.
Bogusław Linda zapewnia jednak, że nie jest seksistą, choć pojęcie równości płci też jest dla niego pewnego rodzaju wymogiem poprawności politycznej.
- Jeżeli nie jesteśmy szowinistami, to po co jest podział na kobiety i mężczyzn? Uważam k...a, że niczym się nie różnimy, więc po ch..a ten podział. Ja nawet uważam, że jesteście dużo lepsze, fajniejsze niż faceci, ale o tym nie mówię głośno, więc mówię, że jesteśmy na równi - ocenił.