Gorzej być nie może. Vega zmiażdżony w brytyjskiej prasie
W miniony piątek najnowszy film Patryka Vegi "Small World" miał premierę w brytyjskich kinach. Fakt, że polska produkcja jest pokazywana poza granicami naszego kraju, powinien cieszyć. Niestety zdaniem dziennikarza z "The Guardian" nie jest to dobra reklama naszej kinematografii.
Warto podkreślić, że filmy Patryka Vegi od pewnego czasu regularnie są wyświetlane w brytyjskich kinach. Bez wątpienia należy to uznać za duży sukces polskiego reżysera. "Small World" można oglądać w dużych multipleksach w Londynie, Manchesterze, Leeds czy Edynburgu. Oczywiście widownię stanowią głównie rozrzuceni po całej Wielkiej Brytanii Polacy.
Poprzednie filmy Vegi cieszyły się na Wyspach dużą popularnością. Niewykluczone, że będzie tak i tym razem. Przez długi czas brytyjscy recenzenci byli dość przychylni twórcy "PitBulla". Ale to się zmieniło. Mike McCahill z "The Guardian" napisał: "Zwykle zręczna technika polskiego reżysera Patryka Vegi całkowicie go teraz zawodzi. W tej ponurej historii o gliniarzu podążającym tropem porwanej dziewczyny przez rosyjską mafię nic się nie klei".
Dziennikarz zwraca uwagę, że przemoc jest nieodłącznym elementem filmów polskiego reżysera. "Jego bohaterowie nie mogą wejść do pokoju bez wypowiedzenia wojny". Z taką estetyką filmu można się pogodzić. Problem polega jednak na tym, że Vega zrealizował "Small World" w dwóch tonacjach: w ponurej oraz w sentymentalnej. Takie zestawienie sprawia, że film wydaje się bardzo naiwny i można odnieść wrażenie, że poważny i trudny temat przerósł reżysera.
Mike McCahill wystawił polskiej produkcji zaledwie jedną gwiazdkę. Mniej wystawić nie mógł. To najniższa nota, jaką może otrzymać recenzowany film na łamach brytyjskiego dziennika "The Guardian".