Wiemy, co z pozwem Szyca. To odpowiedź na brutalny atak Latkowskiego
Sylwester Latkowski przygotował nowy film, ale niedługo trafi przed oblicze sądu za sprawą swojego poprzedniego dzieła i ataków na Borysa Szyca, które się w nim znalazły. – Pozwaliśmy go o naruszenie dóbr osobistych, chcemy, żeby przeprosił i zapłacił na cele społeczne – mówi adwokat reprezentujący aktora.
12.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 05:19
W środę 13 stycznia premierę będzie miał nowy film Sylwestra Latkowskiego – tym razem kontrowersyjny dziennikarz zajął się sprawą Amber Gold, piramidy finansowej, działającej kilka lat temu w Trójmieście, powiązanej z najważniejszymi politykami na szczeblu lokalnym i ogólnokrajowym.
Ale nie ucichły jeszcze do końca echa jego poprzedniej produkcji: w połowie maja ubiegłego roku w TVP można było obejrzeć film "Nic się nie stało", w którym Latkowski bez konkretnych i szczegółowych ustaleń zajmował się sprawą sopockiego klubu Zatoka Sztuki. Miało dochodzić tam do seksualnych nadużyć, których ofiarą były nastoletnie dziewczyny.
Choć film zapowiadany był jako dzieło, które ujawni pedofilię wśród celebrytów, okazało się, że nie było w nim żadnych udokumentowanych i udowodnionych, czy choćby tylko uprawdopodobnionych, zarzutów. Jednym z nielicznych zaprezentowanych w filmie "dowodów" na to, że popularni artyści mieli coś wspólnego z przestępczym procederem, który obywał się w klubie, było zdjęcie z rejsu luksusowym jachtem po Zatoce Gdańskiej.
Choć fotografia miga na ekranie tylko przez chwilę, można zauważyć, że jest na niej Borys Szyc. Po filmie w studiu telewizyjnym odbyła się dyskusja, podczas której Latkowski apelował do aktora: - Chciałbym zacząć od apelu do Borysa Szyca. Borys, może czas nie tłumaczyć się, tak jak mi się tłumaczyłeś - że byłeś pijany wtedy, ćpałeś, mało pamiętasz... Czas, żebyś powiedział opinii publicznej, czego byłeś świadkiem, co robiłeś, czego nie robiłeś.
Latkowski twierdził, że podczas produkcji filmu kontaktował się z Szycem, ale ten nie udzielał wyjaśnień.
Zobacz także
- To nie chodzi o to, że było się tam raz, chodzi o to, że pływało się łódką z pedofilem – mówił reżyser, próbując powiązać aktora z negatywnymi bohaterami afery. - Jeśli zależy ci na dobru dzieci, to opowiedz, co widziałeś, weź swój telefon. Chciałbym, żeby Szyc ujawnił prywatną korespondencję z tamtego czasu, z rozmów z Marcinem T., jak wyglądała rozmowa na łódce. Aby zechciał pokazać, jak rozmawiał też z "Krystkiem", jakie zdjęcia sobie pokazywali i wymieniali.
Szyc natychmiast odpowiedział obszernym oświadczeniem, które opublikował na Instagramie. Znalazły się tam m.in. słowa: "Koniecznie chciał, żebym powiedział mu coś sensacyjnego, bo przecież jak tam chlałem, to na pewno 'coś' wiem. Najpierw prosił, potem chciał się bratać, przyznał do swoich problemów z alkoholem, wypisywał do mnie miesiącami, o różnych porach dnia i nocy. O 3 nad ranem, zdania bez ładu i składu".
Szyc nie chce się już dziś wypowiadać o tej sprawie. Agentka aktora odsyła do reprezentującego go adwokata, Szymona Firka. Opowiedział on Wirtualnej Polsce, co się działo dalej.
- Zaraz po emisji filmu wysłaliśmy do Latkowskiego wezwanie przedsądowe – wyjaśnia Firek. – Zażądaliśmy opublikowania przeprosin w najważniejszych telewizjach, publicznych i prywatnych oraz w kilku ogólnopolskich dziennikach. Wspominamy tam nienawistne komentarze, a nawet groźby, które otrzymywał mój klient na skutek niepopartych niczym oskarżeń Latkowskiego. Nie odpowiedział na to wezwanie, nie zareagował w żaden sposób. A więc przygotowaliśmy pozew.
Trafił on do jednego z warszawskich sądów pod koniec sierpnia. Jest w nim mowa o przeprosinach, a także o zadośćuczynieniu, które trafić ma na cele społeczne.
- Sprawie została już nadana sygnatura, co jest pierwszym etapem sądowego procedowania – wyjaśnia mecenas Firek. – Niestety, terminy mocno się przeciągają za sprawą pandemii, więc wciąż czekamy na ustalenie daty rozprawy.