Trwa ładowanie...
18-05-2009 14:42

"Władcy wojny" - od zagadkowego zabójstwa do megaprodukcji

"Władcy wojny" - od zagadkowego zabójstwa do megaprodukcjiŹródło: Forum Film
d38m42y
d38m42y

Już 22 maja w polskich kinach zadebiutuje azjatycka megaprodukcja „Władcy wojny”. To opowieść o miłosnym trójkącie na tle wielkiej wojny i bezwzględnej walki o władzę. Bez grama przesady można stwierdzić, że ta epicka historia została zrealizowana z rozmachem godnym największych kinematografii.

Lata 60. XIX wieku. Ambitny generał Pang (Jet Li)
pragnie zrehabilitować się po druzgocącej klęsce. Dąży do zwycięstwa, nie licząc się z niczym i z nikim – nawet z dwoma wiernymi przyjaciółmi, swymi braćmi krwi. Żona jednego z nich zostaje jego kochanką… Jednak i on sam, choć potężny, jest tylko zabawką w rękach możniejszych od siebie. Okupiony niezliczonymi ofiarami triumf obróci się w końcu przeciwko niemu.

Reżyser „Władców wojny” Peter Chan oraz producent Andre Morgan nie po raz pierwszy pracowali razem. W 2005 roku odnieśli znaczący kasowy sukces romantycznym musicalem „Ru guo Ai”, na rynku zachodnim znanym pod tytułem „Perhaps Love”. Postanowili zatem kontynuować tę owocną współpracę. Tym razem nakręcili film w całkiem innym gatunku – wielki historyczno-wojenny fresk z wątkiem miłosnym, o potężnym jak na Azję budżecie 40 milionów dolarów.

Chana zafascynowały historyczne wydarzenia zapoczątkowane zabójstwem gubernatora jednej z prowincji, które miało miejsce 26 lipca 1870 roku. Realizatorzy „Władców wojny” podkreślali, że ich film nie jest nową wersją kultowego w Hongkongu filmu „Ci ma”, czyli „Blood Brothers” („Bracia krwi”) Changa Cheha z Davidem Chiangiem, Tia Lungiem i Chen Kuan Taiem w rolach głównych, wyprodukowanego przez słynną wytwórnię Shaw Brothers w 1973 roku, lecz utworem całkowicie niezależnym. Praca nad scenariuszem trwała aż cztery lata. Nad tekstem pracowało na różnych etapach produkcji co najmniej ośmiu scenarzystów. Poza tym, film z 1973 r. był przede wszystkim widowiskiem walki, Chan zaś miał nieco inne ambicje. Myślał o prawdziwie epickiej historii i studium skomplikowanych charakterów.

d38m42y

Reżyser przyznawał się zresztą do bardzo silnej inspiracji słynnym widowiskiem akcji „Byle do jutra” Johna Woo z 1986 roku, przy którym zaczynał karierę jako asystent. – Chciałbym, by publiczność odczuła ten rodzaj emocji, wręcz pasji, jaka towarzyszyła moim zdaniem odbiorowi tamtego filmu – tłumaczył Chan – a która obecnie w naszym kinie niestety niemal zanikła.

A zatem – psychologia i batalistyka zamiast baśniowej umowności, tak charakterystycznej dla wielu filmów z Hongkongu. Ogromną wagę przywiązywano do scen bitewnych. Użyto ponad 500 specjalnie szkolonych koni. Scena finałowej bitwy zajmowała 20 stron w bardzo szczegółowym scenariuszu. Do jej kręcenia użyto jednocześnie aż ośmiu kamer.

Premiera miała miejsce jednocześnie w większości krajów azjatyckich, z wyjątkiem Japonii. Triumf nie ulegał wątpliwości. Film został obsypany nagrodami. Zdobył osiem wyróżnień Hongkong Film Award, tamtejszych odpowiedników Oscarów, w kategoriach: najlepszy film, aktor (Jet Li), reżyseria, zdjęcia, scenografia, kostiumy, dźwięk i efekty specjalne oraz kolejnych pięć nominacji.

„Władcy wojny” okazali się najbardziej kasową produkcją 2007 roku w chińskich kinach. Film zarobił ponad 260 milionów juanów (ok. 36 mln dolarów), o około 10 milionów więcej niż drugi w zestawieniu film – „Ostrożnie, pożądanie” Anga Lee. Przy rosnącej popularności azjatyckiego kina w Polsce, „Władcy wojny” mają spore szanse na powodzenie i u nas.

„Władcy wojny” w kinach od 22 maja.

d38m42y
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38m42y