Niepokorna dusza towarzystwa
W swojej karierze był trzykrotnie olimpijczykiem. W 1972 roku w Monachium zdobył zloty medal w pchnięciu kulą. Tym samym złamał amerykańską hegemonię trwającą 36 lat.
- U Komara subtelność idzie przed siłą... Nazywają go enfant terrible, bowiem jest nonkonformistyczny, sprawiał władzom sportowym wiele kłopotów. Imponuje ogromną posturą, dobrocią bijącą z jego twarzy, ciekawymi oczami, które są zawsze jakby trochę zdziwione, piękną brodą upodabniającą go do średniowiecznego dygnitarza - pisała o nim francuska prasa.
Dziennikarz L' Equipe miał wiele racji. Komar miał opinię niepokornego, który dostawał więcej nagan niż listów gratulacyjnych. Sportowiec uchodził też za duszę towarzystwa niewylewającą za kołnierz. Do historii przeszło jego powiedzonko - „Litr to nie jest jeszcze ilość dla prawdziwego mężczyzny”.
Kiedy w 1980 roku kończył karierę, miał na koncie m.in. dwa brązowe medale w mistrzostwach Europy oraz 17 rekordów kraju.