Miał władzę, stanowisko, pieniądze, charyzmę i urok, któremu nie potrafiła się oprzeć niemal żadna kobieta. Włodzimierz Sokorski, minister kultury i sztuki, prezes radia i telewizji, wojskowy ze stopniem generała, nie mógł się opędzić od chętnych pań, które same wskakiwały mu do łóżka. A on, naturalnie, nie narzekał.
Miał władzę, stanowisko, pieniądze, charyzmę i urok, któremu nie potrafiła oprzeć się niemal żadna kobieta.
Włodzimierz Sokorski, minister kultury i sztuki, prezes radia i telewizji, wojskowy ze stopniem generała, nie mógł się opędzić od chętnych pań, które same wskakiwały mu do łóżka. A on, naturalnie, nie narzekał. * Żenił się cztery razy, romansował z nierzadko znacznie od niego młodszymi kobietami, a jego umiłowanie uciech życia przeszło już do historii. Podobnie jak słabość do plotek – Sokorski dorobił się nawet przydomka *„największego plotkarza PRL-u”.
Był postacią kontrowersyjną, niejednoznaczną, wzbudzającą ogromne emocje. Jego zwolennicy przypominają, że uratował przed represjami wiele osób z branży artystycznej. Przeciwnicy, w tym Andrzej Wajda, nazywali go jednak "hańbą dla polskiej kultury".
Niepoprawny kobieciarz
Włodzimierz Sokorski, urodzony 2 lipca 1908 roku w Aleksandrowsku, nigdy nie krył, że w jego życiu liczyły się trzy rzeczy:* mocny alkohol, dobre jedzenie i piękne kobiety.*
Do pań słabość miał od zawsze. Gdy wybuchła wojna, uciekł do Gruzji i tam oddawał się swojej słabości - uwodzeniu. Po latach wspominał te podboje z prawdziwą dumą.
- Nie było łatwe rozstanie z Tanią, studentką instytutu Chemicznego w Moskwie. Sanitariuszka Gaja, Osetyjka z Gruzji, niemal mnie namówiła na małżeństwo. Zoja, Uzbeczka z Tadżykistanu, nie mogła zrozumieć moich oporów, gdy mi powiedziała, że chce być nie tylko moją dziewczyną, lecz i matką. Bezimiennej żołnierki z eszelonu idącego na front pod Stalingradem nigdy nie potrafiłem zapomnieć, mimo że połączyła nas tylko jedna noc – pisał.
Słabość do pań
Z powodu tej "nieopanowanej słabości do pań" w 1943 roku Sokorski stracił stanowisko zastępcy dowódcy, gdy na jaw wyszło, że sypiał ze swoją podwładną, Haliną Snarską.
Kiedy okazało się, że kobieta jest w ciąży, Sokorski rozwiódł się ze swoją ówczesną partnerką i poślubił kochankę.
Być może dlatego wybaczono mu to "niemoralne prowadzenie się" i gdy wojna się skończyła, Sokorski najpierw został posłem Krajowej Rady Narodowej, a potem objął stanowisko Ministra Kultury i Sztuki.
Już wtedy Sokorski, nazywany „Wujem Chłodkiem”, wzbudzał skrajne emocje - jedni lubili go za podejście do życia i poczucie humoru, inni twierdzili, że jest "grabarzem kultury polskiej".
Erotyczny gawędziarz
Sokorski słynął z zamiłowania do snucia rozmaitych historii, które nieustannie ubarwiał, by były jeszcze ciekawsze.Chętnie też chwalił się swoimi podbojami.
- On jest niewątpliwie erotycznym gawędziarzem. Osobiście zaświadczyć mogę tylko to, że kiedy byłem na jakimś posiedzeniu, które prowadził w roli przewodniczącego radia i telewizji, klepał po dupkach dziewczyny roznoszące kawę. Kawa się nie rozlała i to było najważniejsze - wspominał Jerzy Urban.
- Pamiętam, jak kiedyś zaczepił na korytarzu zacną i wybitną artystkę mało skomplikowanym pytaniem: „Dziecko, czy ja kiedyś ciebie nie pier…” – pisał na swoim blogu dziennikarz Tadeusz Kraśko.
Cztery żony
Jego małżeństwo z Haliną Snarską rozpadło się po dziesięciu latach. Potem Sokorski związał się z aktorką Barbarą Klimkiewicz (na zdjęciu).
Miał 57 lat, gdy zaciągnął do ołtarza przyjaciółkę własnej córki, młodszą o prawie czterdzieści lat Wiesławę Fedorońko. Był tak dumny z młodziutkiej żony, że często... chwalił się jej nagimi zdjęciami.
I choć tak często zmieniał partnerki, zapewniał, że ze wszystkimi żyje w doskonałej zgodzie.
- Miałem absolutne szczęście do kobiet! - mówił w wywiadzie opublikowanym na portalu Wolne Media. - Nie zdarzyło się, by kobieta mi odmówiła, a także odmówiła odejść ode mnie, jeżeli ja ją o to prosiłem. Muszę się pochwalić, że wszystkie byłe żony i kochanki dobrze wydałem za mąż. A one miło mnie wspominają, wzajemnie się lubią, a nawet przyjaźnią. Pozostaję z nimi w wielkiej komitywie.
Największy plotkarz
Sokorski uwielbiał również plotkować - a że zajmował wysokie stanowisko, wiedział o wszelkich skandalach, romansach i zdradach. A potem chętnie opowiadał o nich innym.
- Na przykład Bierut zapracował nawet na przydomek "Bolek je...ka"… On nie przepuścił żadnej kobiecie. Miał kilka żon i różne dzieci rozsiane po kraju - opowiadał w wywiadzie na portalu Wolne Media.
* - Wcale nie krył się z tą swoją namiętnością. Gomułka zaś był człowiekiem z zasadami, co mu jednak nie przeszkadzało mieć kochankę w postaci swojej sekretarki, którą bardzo kochał. Strofowano mnie, gdy w „Playboyu” ujawniłem, że Marks miał kochanki, a jedną z nich była nawet córka Bismarcka. On nie zdecydował się na rozejście z żoną, bo stary Żyd nigdy nie porzuca żony. Natomiast jako kochankę ma z reguły służącą. Tak też było w przypadku Marksa. Do tego stopnia był zakochany, że kazał się pochować nie obok żony, ale właśnie obok swej służącej.*
Koniec czerwonej burżuazji
Sokorski twierdził, że te romanse mu w karierze przeszkadzały, ale nie zamierzał z nich rezygnować.
- Z reguły miałem dość kontrowersyjne żony i przyjaciółki - reakcjonistki czy córki obszarników. Poza tym były to dziewczyny za młode dla mnie. Na przykład Gomułka zdenerwował się strasznie, jak mu przedstawiłem moją nową żonę, która miała 18 lat… - mówił portalowi Wolne Media.
Ale pozycję stracił nie przez kobiety, a sympatie polityczne. W 1972 roku jego dobra passa się skończyła.
- Sokorskiego z dnia na dzień pozbawiono wszystkich przywilejów przysługujących czerwonej burżuazji- pisał Aleksander Wieczorkowski.
Pozbawiony stanowiska w telewizji, zajął się redagowaniem "Miesięcznika Literackiego". Zmarł w maju 1999 roku. Miał 91 lat.(sm/gb)