Wojna włosko-rumuńska na festiwalu w Wenecji
Na marginesie festiwalu w Wenecji trwa włosko-rumuńska "wojna filmowa". Wnuczka Benito Mussoliniego Alessandra czuje się dotknięta określeniem, jakie pada pod jej adresem w pokazanym poza konkursem filmie o rumuńskich imigrantach i stara się za wszelką cenę nie dopuścić do jego dystrybucji.
Alessandra Mussolini żąda usunięcia kwestii wypowiadanej przez jednego z bohaterów filmu: "Ta ladacznica Mussolini chciałaby wymordować wszystkich Rumunów". Dystrybutor filmu "Francesca", który opowiada historię rumuńskich imigrantów we Włoszech, przypomina wnuczce wodza faszyzmu jej niedawną opinię, że Rumuni mają zadawanie gwałtu w kodzie genetycznym.
Ponieważ żadna ze stron nie chce ustąpić, sprawa oparła się o adwokatów. Ale nie tylko: premier Rumunii Emil Boc, który jeszcze w tym miesiącu odwiedzi Włochy, zapowiedział, że poprosi o interwencję Silvio Berlusconiego. Ma nadzieję, że szef włoskiego rządu, który sam jest producentem filmowym, nie dopuści do żadnej cenzury.
Kontrowersyjny film został już pokazany - bez żadnych cięć - na festiwalu, jego projekcji odmówiły natomiast weneckie kina. W całych Włoszech ma wejść na ekrany w październiku.