Seksualna rewolucja, czyli porno wkracza na salony
Początek XXI wieku to moment, w którym gwałtownie przesuwają się granice pokazywania nagości i seksu na ekranie.
I wcale nie chodzi o „romans” gwiazd filmów dla dorosłych z popkulturą. W historii kina nie brakuje bulwersujących filmów, które pełne były „momentów” i debiutowały w atmosferze skandalu. Jednak w nowym millenium pojawia się coraz więcej obrazów, w których seks pokazywany jest jak nigdy dotąd.
To właśnie w pierwszej dekadzie XXI wieku pojawiają się takie produkcje jak nazwany pornografią „Gwałt” czy nagrodzona Złotym Niedźwiedziem „Intymność”. W 2002 roku głośnym echem odbijają się szokujące „Nieodwracalne” oraz „Ken Park” niezmordowanego Larry’ego Clarka. Kilka miesięcy później debiutuje „The Brown Bunny” ze sceną miłości francuskiej, a po roku publiczność rumieni się w zwykłych kinach na „9 Songs”, również zawierających sceny niesymulowanych zbliżeń.
Czy się to komuś podoba, czy nie, bez tych filmów nie byłoby kontrowersyjnej „Nimfomanki”, nagradzanego i poruszającego „Życia Adeli”, czy trójwymiarowego „Love”, a może nawet „Gry o tron”.