Wyrafinowany do szpiku kości thriller

Niewinna i miła historia dosyć szybko przeobraża się w brutalną, bezpośrednią, szczerą, ale też zaskakującą w każdy, możliwy sposób, opowieść. Jeśli myślisz, że jesteś bezpieczny w niewinnej, wirtualnej rozmowie, jeśli myślisz, że wiesz o mnie wszystko, wiedź, że prawda może być zupełnie inna. A wszystko to, co wiesz ma się nijak do mnie.

04.12.2006 18:08

„Pułapka” jest ostrzeżeniem, jest wielkim, czerwonym znakiem STOP, który powinien zapalić się w Twojej świadomości. Zastanów się, zanim świadomie lub nie, powędruje w eter kolejna informacja na Twój temat, pomyśl, że ktoś z drugiej strony może wszystko to, co już wie, a Ty masz to do siebie, że nie ściemniasz, nie kłamiesz, nie podajesz fałszywych danych, wykorzystać przeciwko Tobie. Wtedy może wydarzyć się tak wiele, czego nikt poza mną nie będzie w stanie przewidzieć.

Wyrafinowana i jakże przebiegła jest czternastoletnia dziewczyna. A co za tym idzie przyśpieszone dojrzewanie sprawia, iż czasem trudno do patrzeć się w tej lub innej osobie dziewczyny, która jeszcze chodzi do liceum. Czasem jest to faktycznie trudna sztuka. Hayley jest nie tylko uczennicą, ale ona jest wzorową uczennicą i odrabia wszystkie lekcje, nawet te nieobowiązkowe. Książki, które nosi ze sobą, to nie cegły obciążające jej torbę, ale środki dydaktyczne na wszelki wypadek.

Thriller ze wszech miar, wyjątkowy z przebogatym w treść scenariuszem rozpisanym na dwie role, przy pięciu osobach w obsadzie. Ktoś może pomyśleć, że jak dwie osoby… to albo przegadany, albo nic się tu nie dzieje i co niekorzystne dla niego, myli się bardzo. Sztuką jest napisać scenariusz, który będzie miał w sobie wszystko to, co sprawia, że film chcę się oglądać, że pożera się go wzrokiem i umysłem, w oczekiwaniu na finał. A ten nie jest taki, jak myślicie. Możesz zgadywać, ale i tak może jedna osoba na kilkaset, na tysiąc, faktycznie zgadnie, co wydarzy się na końcu. Możesz próbować, jednak wyrafinowana gra Hayley i Ciebie zwiedzie.

Muszę się przyznać, że nie raz i nie dwa przeszły mnie dreszcze. Muszę się przyznać, że poczułem się dziwnie, poczułem się nieswojo widząc siebie w roli, Jeffa. – Uczą nas, aby nie pić tego, czego sami nie przygotowaliśmy – te słowa zmienią całkowicie bieg wydarzeń. Tu inicjatywa nagle przechodzi z jednej osoby na drugą, aby później pozostawiać w ciągłej niepewności widza.

Myślisz sobie, że wiesz już wszystko, że możesz śmiało ją rozpracować, wciąż jednak nie wiesz nic i więcej nie należy mówić. Wszystko inne niech okryje milczenie, aby mogły przemówić słowa, kiedy odkryjesz pierwsze kliki czata na kinowym ekranie. Bądź dobrej myśli, a może wyjdziesz bez drżenia rąk i palpitacji serca, z sali. Bądź dobrej myśli...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)