Wzruszający hołd dla Robina Williamsa. Uświadamiają, jak wyglądały ostatnie miesiące życia aktora
Robin Williams odebrał sobie życie w sierpniu 2014 r. Media zalały spekulacje na temat depresji, nadużywania alkoholu i narkotyków. Prawda o tym, co działo się z aktorem, wyszła po sekcji zwłok.
Robin Williams nazywany był królem komedii. Lista filmów z udziałem zdobywcy Oscara jest długa i imponująca. Pewnie każdy znalazłby ulubiony film z Robinem Williamsem - czy to "Panią Doubtfire" czy "Buntownika z wyboru". Wzruszał i rozśmieszał widzów na całym świecie, czemu - jak mówił w wywiadach - chciał poświęcić życie. Jednak ostatnie miesiące życia 63-letniego aktora naznaczone były cierpieniem, o którym wiedzieli nieliczni.
Opowiada o tym Tyler Norwood, reżyser filmu "Robin's Wish" we współpracy z żoną gwiazdora, Susan Schneider. Film miał swoją amerykańską premierę 4 stycznia tego roku. Co o nim wiemy?
Zobacz: Nie żyje Robin Williams
"Robin's Wish" to film dokumentalny, który wyjaśnia, co działo się w ostatnich miesiącach życia Williamsa. Reżyser propozycję nakręcenia filmu otrzymał od żony aktora, Susan, która chciała, by po latach ludzie zrozumieli, że Williams nie tracił zmysłów bez przyczyny.
Gdy 6 lat temu świat obiegła informacja o samobójczej śmierci gwiazdora, szybko połączono to z depresją, narkotykami i alkoholem. Według medialnych doniesień do Williamsa "wróciły demony przeszłości". Wszyscy próbowali wyjaśnić, dlaczego ulubieniec widzów, który tak ich rozczulał i rozśmieszał, nagle targnął się na swoje życie.
Do tego dochodziły informacje o tym, co działo się na planach dwóch ostatnich filmów Williamsa - serialu "Przereklamowani" i filmu "Noc w muzeum: tajemnica grobowca". A mowa była o dziwnym zachowaniu doświadczonego przecież aktora, który zdawał się co chwilę odpływać gdzieś myślami, zapominał teksty scenariusza i był bardzo nerwowy.
Koledzy z planu, rodzina, nawet sam Robin Williams nie wiedział, co się z nim dzieje. Stany depresyjne, halucynacje, bezsenność, wątpienie w siebie - to tylko część objawów, które pojawiły się w ostatnich 18 miesiącach przed śmiercią.
Po autopsji okazało się, że Williams był ciężko chory. Zdiagnozowano u niego chorobę neurodegeneracyjną - otępienie z ciałami Lewy'ego. Wyróżnia się przy tym 3 grupy objawów. Psychiczne: tu m.in. wymienić można omamy wzrokowe i urojenia. Neurologiczne, czyli np. zespół parkinsonowski, omdlenia, chwilowe zaburzenia świadomości. I objawy poznawcze, jak np. zaburzenia uwagi.
Norwood przyznaje, że z początku nie chciał robić filmu o chorobie, na co nalegała żona zmarłego aktora. Zdecydowała się jednak opowiedzieć wyjątkowo intymną historię ich wspólnego życia. Namówili do zwierzeń 17 osób, które znało dobrze Williamsa. W "Robin's Wish" po raz pierwszy wypowiadają się jego sąsiedzi, z którymi był bardzo zżyty. Widzowie mają też szansę poznać historię Williamsa z perspektywy lekarzy.
W filmie wypowiada się dr Bruce L. Miller, doświadczony neurolog: "Zadziwia mnie to, że Robin mógł w ogóle chodzić, poruszać się". Choroba była już w tak bardzo zaawansowanym stopniu. Miller podkreśla w dokumencie, że to był najcięższy przypadek otępienia z ciałami Lewy'ego, jaki kiedykolwiek widział.
"Najokrutniejszą częścią tego wszystkiego jest fakt, że Robin nie wiedział o cichym zabójcy, który przejmował jego mózg. Zaczęło się nagle - od wątpienia w siebie. Potem pojawiły się zaniki pamięci, ataki paniki, drżenie rąk, paranoja. Urojenia nie pozwalały mu zasnąć. 'Robin's Wish' to obraz pięknego umysłu, który toczy ze sobą wojnę" - pisze recenzent Yahoo!Movies.
Z filmu dowiedzieć się można, że Susan i Robin w pewnym momencie przestali dzielić jedno łóżko, co sprawiło, że Robin bał się, że to oznacza separację. Desperacko wątpił w siebie i bliskich. Reżyser "Nocy w muzeum", Shawn Levy, zdradził, że Willaims dzwonił do niego w środku nocy. Pytał o to, czy dobrze poradził sobie na planie filmu...