Podwarszawska, nieco prowincjonalna posiadłość, a na niej rozwalająca się rudera. Dziurawy dach, nieszczelne okna i wnętrze, nasuwające na myśl co najmniej dziwne skojarzenia. Dużo czerwieni, bordowe kanapy i kiczowate ozdoby. To dom publiczny, w którym panuje burdel-mama Halinka.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.