Z rodziną dobrze nie tylko na zdjęciu (recenzja filmu "Garfield")

Gruby, rudy, rozpieszczony – takiego Garfielda kochamy od dekad i spieszę donieść, że w roku 2024 wcale nie jest inny! Wręcz przeciwnie, jest nawet BARDZIEJ! Pizzę wciąga na 2 kęsy, lasagne bierze na raz i to on ma największy fotel w domu! I, jak się okazuje, ma też ojca…

"Garfield"
"Garfield"
Źródło zdjęć: © materiały partnera
Magdalena Stadrynek

I nie, nie jest to John, choć scena, gdy Garfield go przygarnia (wszyscy kociarze potwierdzą – to kot wybiera człowieka, a nie na odwrót!) jest wyjątkowo ciepła i wzruszająca. A potem zaczyna się prawdziwa impreza! Razem z mimo wszystko sympatycznym grubasem, słodziakiem Odiem i nieco fajtłapowatym Johnem przedzieramy się przez meandry świata według Garfielda. Drony z zamówieniem jedzenia na TERAZ, fotel z full stereo system, kąpiel, do której John przygotowuje się jak milicyjna szturmówka, i – co najważniejsze – wszechobecna miłość, beztroska i ciepełko, o jakim niejeden bezdomny zwierzak może tylko pomarzyć.

Jak ojciec z synem?

Akcja zagęszcza się i przyspiesza, gdy na scenie pojawia się Vic – ojciec Garfielda, który porzucił go, gdy ten był kocięciem. I czegoż wtedy na ekranie nie ma! Pościgi, porwania, włamanie na farmę mleka godne klasyków kina akcji, skakanie z i do rozpędzonego pociągu. Powiem tak – po leniwym, iście garfieldowskim początku czeka was jazda bez trzymanki, więc lepiej zapnijcie w kinie pasy!

"Garfield"
"Garfield"© materiały partnera

Osią całości jest relacja między ojcem a synem, wzajemne oskarżenia, nieufność i nieporadne próby odbudowania więzi. Ich historia pokazuje, jak bardzo wspomnienia mogą być jednostronne i niekompletne, a prawdziwe rodzicielskie uczucie zmusza czasem do bolesnych wyborów w imię dobra dziec… kocięcia!

Clou bajki, poza historią rodzinną rudzielca, jest szukanie porozumienia i zrozumienia. Vic to uliczny zabijaka, Garfield – rozpieszczony, domowy królewicz. Mówią do siebie dwoma zupełnie różnymi językami, ale – jak pokazuje historia z napadem na mleczną farmę – gdy chcą, potrafią się dogadać i współpracować. To cenna lekcja nie tylko dla dzieci, bo i dorosłym przyda się taka przypominajka spod znaku "DA SIĘ".

"Garfield"
"Garfield"© materiały partnera

Galeria wyjątkowych postaci

W ogóle "Garfield" to kopalnia wspaniale zanimowanych i zarysowanych charakterologiczne postaci! Odie to chodząca słodycz, John – urocza nieporadność. Jinx – główny "złol" tego filmu – to prawdziwa psychopatka (ale za to jaka śliczna i puchata!), a jej pomagierzy – Nolan i Rolad – to typowe uliczne zabijaki o złotym serduchu. Historia taka jak ta nie byłaby pełna, gdyby nie było w niej wątku miłosnego, ale zdradzę jedynie tyle, że NIE dotyczy on Garfielda. Rudy wierny jest swojej jedynej miłości – kuchni włoskiej! I kuchnia ta kocha go z wzajemnością… na zabój! Ale to już musicie zobaczyć sami! I niekoniecznie z dzieckiem… Choć oczywiście świat "Garfielda" jest stworzony dla nich i to one wyniosą najwięcej lekcji z jego relacji ze światem, dorośli doskonale zrozumieją klasyczne "nienawidzę poniedziałków" i odniesienia do filmów akcji z niejakim Tomem C. Plus – nigdy nie zaszkodzi przypomnieć sobie, jak ważne jest rozumienie innych oraz że z rodziną dobrze jest nie tylko na zdjęciu!

"Garfield"
"Garfield"© materiały partnera

Na seanse "Garfielda" zapraszamy do kin już od 31 maja!

Wybrane dla Ciebie