"Zabójca" robi furorę. David Fincher nie wyklucza kontynuacji
Film "Zabójca" zbiera bardzo dobre recenzje i cieszy się ogromnym zainteresowaniem na Netflixie. Użytkownicy są zdecydowanie za tym, żeby pójść za ciosem i nakręcić ciąg dalszy, tym bardziej że historia pozostaje otwarta. Do tych życzeń odniósł się reżyser David Fincher.
[Uwaga: spoilery] Kiedy pewnego razu tytułowy płatny "Zabójca" partoli robotę, w odwecie ginie bliska mu osoba, a on sam staje się zwierzyną łowną. Zamiast jednak ciągle uciekać, przechodzi do ataku i zaczyna eliminować kolejnych przeciwników, docierając w końcu do tego, który wydał zlecenie zabójstwa.
Główny bohater jest z jednej strony mocno wygadany, jego monologi z offu czasami potrafią zmęczyć. Jednocześnie w rozmowach z innymi jest bardzo oszczędny w słowach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekrany
- "Spróbuj napisać to tak, aby ten facet miał dosłownie 10 linijek dialogów wypowiedzianych w całym filmie" - powiedział do mnie David. Z dumą oddałem mu szkic, który miał dosłownie 13 linijek. To było minimum, na które mogłem przystać, inaczej postać stałaby się karykaturalna - relacjonował scenarzysta Andrew Walker dla serwisu EW.
Bardzo kontrowersyjny zabieg Fincher zastosował również w finale opowieści. Większość widzów była przyjemnie zaskoczona zwrotem akcji, zwłaszcza ci, którzy obstawiali wcześniej śmierć głównego bohatera. Zakończenie zostawia szeroko uchyloną furtkę do drugiej części "Zabójcy", który komercyjnie z pewnością by się obronił. Wszystko w rękach reżysera.
- Nigdy nie mówię nigdy. Nie opłaca się mieć zasad w takich sprawach. Jestem facetem, który przed "Zodiakiem" powiedział: "Nigdy więcej seryjnych morderców" - wyznał David Fincher w rozmowie z EW.
Twórca specjalizuje się w historiach o seryjnych mordercach ("Siedem", "Zodiak", "Dziewczyna z tatuażem", "Mindhunters"), ale nigdy jeszcze nie nakręcił sequela swojego filmu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.