''Nie byłam zaproszona na premierę''
Znacznie mniej entuzjastycznie do filmu podchodziła koleżanka z planu Szaflarskiej, Alina Janowska.
- „Zakazane piosenki” obejrzałam dopiero po latach – opowiadała aktorka w Gazecie Wyborczej. - Nie byłam zaproszona na premierę, bo przecież grałam w nich epizod. W tym roku, otwierając wystawę powstańczą w Paryżu, miałam okazję zaśpiewać znów „Czerwone jabłuszko”. I co ciekawe, dopiero teraz nauczyłam się go na pamięć. W filmie bowiem śpiewałam z kartką w ręku, czego na szczęście nie było widać. Pierwszy raz, kiedy obejrzałam film, poczułam pewne rozczarowanie. Wydawało mi się, że Warszawa nie była nigdy tak rozśpiewana, jak tego chcieli scenarzyści. Za każdym następnym razem oglądało mi się go jednak coraz lepiej. I myślę, mimo zastrzeżeń, że dobrze, iż taki film powstał.