''Zarżnięty jak zwierzę''. Mimo listów z pogróżkami nie zgodził się na ochronę

''Zarżnięty jak zwierzę''. Mimo listów z pogróżkami nie zgodził się na ochronę
Źródło zdjęć: © East News

Prowokował. Wzbudzał kontrowersje. Namawiał do dyskusji i głośno wypowiadał swoje zdanie, kręcąc filmy, pisząc książki i publikując krytyczne artykuły. Wszystko po to, aby zwrócić uwagę na zagrożenie, jakie niesie ze sobą skrajny islam, i na dramatyczną sytuację kobiet w krajach muzułmańskich. Za swoją działalność zapłacił najwyższą cenę.

Theo van Gogh – zbieżność nazwisk nieprzypadkowa – mimo listów z pogróżkami, które regularnie otrzymywał, nie godził się na ochronę policji. Był przekonany, że nic mu nie grozi, że wyznawcy i zwolennicy islamu uszanują jego prawo do wolności wypowiedzi, a może nawet wejdą z nim w polemikę.
Ale oni nie poprzestali tylko na pustych groźbach.

1 / 6

Artysta z potencjałem

Obraz
© East News

Urodził się 23 lipca 1957 r. w Hadze. Jego pradziadek był bratem Vincenta van Gogha – ale Theo nie ruszył w ślady sławnego przodka. Od malowania znacznie bardziej pociągał go film.

Początkowo próbował jeszcze podjąć "rozsądniejszy" wybór zawodowy, jednak ze szkoły prawniczej wyleciał błyskawicznie. Wtedy zwrócił się ku sztuce - najpierw został menedżerem, a wkrótce i reżyserem.

Zadebiutował w 1982 r. filmem "Luger", który wyreżyserował, napisał i w którym sam zagrał. Krytyka patrzyła na niego łaskawie, dostrzegając potencjał młodego artysty.

2 / 6

Kontrowersje przede wszystkim

Obraz
© East News

W latach 80. Van Gogh zaczął również pracę w gazecie, pisząc artykuły, w których wylewał swoje frustracje, między innymi na polityków i swoich kolegów po fachu. Ale nie tylko oni padali ofiarą jego felietonów.

Szybko stał się postacią kontrowersyjną i udowodnił, że uwielbia prowokować - nad wyraz chętnie brał na celownik islamską kulturę i religię.

Krytykował też sytuację społeczną w swojej ojczyźnie - nie podobało mu się, że Holandia zmienia się w kraj wielokulturowy, i ostrzegał, że może stać się drugim Belfastem.

3 / 6

Trudne sprawy

Obraz
© East News

Van Gogh upust swoim poglądom dawał również w filmach. Miał wolną rękę w wyborze scenariuszy, cieszył się sympatią krytyki i wyrobił sobie pozycję w branży (za filmy "Blind Date" i "In het belang van de staat" otrzymał prestiżową nagrodę Goudem Kalf), toteż z czasem nabrał reżyserskiej odwagi.

W 2004 r. nakręcił krótkometrażowy "Submission" (kadr z filmu na zdjęciu), oparty na scenariuszu Ayaan Hirsi Ali, aktywistki społecznej i politycznej, w którym zwracał uwagę na problemy muzułmańskich kobiet, zniewolonych, wykorzystywanych i całkowicie podporządkowanych mężczyznom.
Jak nietrudno się domyślić, film wywołał medialną burzę.

4 / 6

''Nikt nie zabije wiejskiego głupka''

Obraz
© East News

Van Gogh stał się w Holandii chyba najbardziej rozpoznawalnym krytykiem islamu. Otwarcie wspierał w działaniach politycznych swoją przyjaciółkę Ayaan Hirsi Ali (na zdjęciu), która uciekła z Somalii, gdy rodzina zmuszała ją do wyjścia za mąż.

Jego książka "Allah wie lepiej" wydana w 2003 r., przysporzyła mu tylu zwolenników, co przeciwników.
Ci drudzy nie czekali bezczynnie. Wkrótce van Gogh zaczął otrzymywać anonimy, w których jemu i Ali grożono śmiercią. Nigdy nie brał tych pogróżek na poważnie, nie zgadzał się na ochronę.

- Nikt nie zabije wiejskiego głupka – kwitował w wywiadzie dla holenderskiej TV.

5 / 6

"Nie rób tego! Nie rób tego!"

Obraz
© East News

Rankiem 2 listopada 2004 r. van Gogh przemierzał na rowerze ulice Amsterdamu. Kiedy znalazł się na skrzyżowaniu Linnaeusstraat i Tweede Oosterparkstraat, podszedł do niego 26-letni Mohammed Bouyeri.

Napastnik wyciągnął broń i strzelił. Van Gogh, ranny, upadł na ziemię. Według świadków, jego ostatnie słowa brzmiały:

- Możemy o tym porozmawiać! Nie rób tego! Nie rób tego!

Ale Bouyeri nie zamierzał okazać litości.

6 / 6

''Zarżnięty jak zwierzę''

Obraz
© East News

Van Gogh został postrzelony osiem razy (rannych zostało również dwóch przechodniów). Później Bouyeri podszedł do swojej ofiary i podciął jej gardło.

- Został zarżnięty jak zwierzę – relacjonował później jeden ze świadków zdarzenia.

Bouyeri wbił również filmowcowi w pierś nóż z przyczepionym doń listem, w którym groził kolejnym osobom, między innymi Żydom i Ayaan Hirsi Ali.

Zaraz potem morderca rzucił się do ucieczki, ale wezwanej na miejsce tragedii policji udało się go zatrzymać. Postrzelony w nogę Bouyeri trafił do aresztu. W połowie 2005 r. usłyszał wyrok – dożywocie

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (95)