"Zenek" zmiażdżony przez "365 dni". Walentynki nie pomogły
W czasie Sylwestra Zenek Martyniuk zmiażdżył konkurencję na scenie. W kinach miał zostać królem walentynek. Film "Zenek" podczas premierowego weekendu nie cieszył się jednak zbyt dużą popularnością i nie miał szans z ekranizacją "365 dni".
19.02.2020 | aktual.: 19.02.2020 16:09
Od wielu lat walentynki to dla kin najbardziej gorący okres w roku. W ciągu zaledwie trzech dni w salach kinowych zasiada ponad milion widzów. Dystrybutorzy rodzimych produkcji na ten szczególny moment szykują swoje najmocniejsze tytuły. W tym roku walentynki miały być areną starcia dwóch polskich filmów: "Zenka" oraz "365 dni".
Faworytem była biograficzna opowieść o gwieździe disco polo. Produkcja Telewizji Polskiej podczas minionego weekendu była wprawdzie wyświetlana na mniejszej liczbie ekranów niż "365 dni", jednak w przeciwieństwie do konkurenta była premierowym tytułem. "Król walentynek jest tylko jeden" - głosiło dumne hasło na plakacie "Zenka", które nie przełożyło się na rzeczywistość.
Film "365 dni" miał premierę przed tygodniem. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania zgromadził w kinach 453,9 tys. osób. Był to bardzo dobry wynik, lepszy np. od otwarcia filmu "Nowe oblicze Greya" sprzed dwóch lat. Wprowadzenie tego tytułu tydzień przed walentynkami okazało strzałem w dziesiątkę, gdyż drugi weekend okazał się dla erotycznej produkcji jeszcze lepszy niż premierowy. Film Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa w ciągu niecałych dwóch tygodni obejrzało ponad 1,25 mln widzów. To może być największy przebój w polskich kinach w 2020 r.
Tymczasem "Zenka" podczas minionego weekendu obejrzało jedynie 241,1 tys. osób. Jest to więc wynik gorszy o ponad połowę od rezultatu osiągniętego przez zwycięzcę. Przegrana filmu Jana Hryniaka z ekranizacją popularnej powieści erotycznej w czasie walentynek nie jest może wielką niespodzianką, zaskakujące są natomiast rozmiary porażki. Bardzo intensywna promocja w mediach publicznych oraz spektakularny sukces "Sylwestra Marzeń z Dwójką", którego gwiazdą był Zenek Martyniuk, pozwalały wierzyć w dużo lepszy rezultat "Zenka" w kinach.
Cytując klasyka: "Jak do tego doszło? Nie wiem".