Trudne początki
Wzięli ślub, Teresa przyjęła nazwisko męża i wiernie czekała na kolejne spotkania, ponieważ początkowo żyli na dwa miasta: ona w Toruniu, gdzie miała pracę, on w stolicy. Żyli z jej pensji.
"Dojeżdżała do stolicy co tydzień nocnym pociągiem osobowym, bo tak było taniej. Lepiła sto pierogów, prała, prasowała i wracała, też nocą" - czytamy w tygodniku.