„To był po prostu ideał”
- Był wyjątkowo interesującym mężczyzną. Bardzo mi się podobał. Mimo że okropnie się ubierał. Nosił stare, wygniecione, zniszczone ubrania. Ale dla mnie to był po prostu ideał - zachwycała się Griswold.
To dzięki Kałużyńskiemu dostała fuchę w filmie "Do widzenia, do jutra", gdzie użyczyła głosu amerykańskiej bohaterce granej przez Teresę Tuszyńską.
- Przyszło jej to łatwo, dlatego że bełkotała po polsku w sposób absolutnie naturalny złą polszczyzną Amerykanki. To się przydało w tym wypadku - mówił Kałużyński w "Alfabecie na cztery ręce".
Ale potem nie było już tak kolorowo. Mówiono, że zazdrosny Kałużyński trzymał żonę pod kloszem, a ona coraz bardziej się nudziła. Wreszcie któregoś dnia pojechała na przesłuchanie do Łodzi. I tam poznała Aleksandra Forda.