Trwa ładowanie...
djy6r8e
22-11-2007 23:24

Adwokaci diabła

djy6r8e
djy6r8e

George Clooney nie przestaje zaskakiwać swoimi aktorskimi wyborami. W jego dorobku czysta komercja przeplata się z kinem ambitnym. I trzeba przyznać, że Clooney w obu repertuarach czuje się znakomicie.

„Michael Clayton“ należy do drugiego nurtu jego kariery. Pozornie to thriller prawniczy, w którym odżywają klimaty znane z książek Johna Grishama. Wielka korporacja, która chce uniknąć odpowiedzialności za skażenie wody i śmierć farmerów. Prawnik, który próbuje ujawnić fakty i zostaje zamordowany. Jego przyjaciel, który przypadkiem odkrywa prawdę. Wątek sensacyjny rozwija się zgodnie z prawami gatunku i konwencji.

Niech was jednak ta sensacyjna otoczka nie zmyli. Bo nie ona jest w filmie najważniejsza. „Michael Clayton“ to przede wszystkim dramat obyczajowy. Dla głównego bohatera próba spełnienia American Dream zakończyła się fiaskiem.

Michael Clayton (Clooney) to człowiek przegrany. Jego małżeństwo się rozpadło. Jego marzenia o własnej knajpie doprowadziły go do bankructwa. Praca także nie daje mu satysfakcji. Clayton jest zatrudniony w wielkiej kancelarii adwokackiej. Zamiast jednak walczyć w sądzie, zajmuje się brudnymi sekretami klientów. Sam o sobie mówi, że jest dozorcą, bo wymiata brudy innych – pomaga uwolnić się od kochanki, zatuszować ucieczkę z miejsca wypadku czy załatwić sprawę z urzędem imigracyjnym.

djy6r8e

Choć jest niezastąpiony i nieźle opłacany, dobrze wie, że nigdy nie awansuje i nie zostanie w kancelarii wspólnikiem. Zawsze będzie kimś gorszym, osobą drugiej kategorii. Ma tego świadomość, ale wydaje się być zobojętniały i cyniczny. Dopiero szok spowodowany śmiercią przyjaciela uświadomi mu, jak puste stało się jego życie.

Ale to problem nie tylko Claytona. Pozostali bohaterowie filmu – przyjaciel Claytona czy prawniczka, która całe swoje życie podporządkowała korporacji i dla jej dobra gotowa jest na wszystko. Uczestnicząc w wyścigu szczurów nawet nie zauważyli, kiedy ich życie straciło sens.

Mistrzowsko zostało to rozegrane przez aktorów. Clooney stworzył jedną z najlepszych kreacji w swoim dorobku. Oszczędną, wręcz surową, jeśli chodzi o środki ekspresji. Zmienił się też fizycznie. To już nie wymuskany amant, ale zmęczony życiem facet. Równie dobry jest Tom Wilkinson w roli jego przyjaciela oraz Tilda Swinton jako prawniczka z korporacji.

Na drugim planie błyszczy Sydney Pollack. Ten znakomity reżyser filmowy („Tootsie“, „Pożegnanie z Afryką“) jest także znakomitym aktorem charakterystycznym. Jego specjalnością stały się role twardych prawników i rekinów biznesu. W „Michaelu Claytonie“ gra szefa kancelarii i robi to w takim stylu, że typuje się go do oscarowych nominacji.

djy6r8e

Film zbudowany jest na dialogach. To one napędzają akcję i to one tworzą charakterystykę głównych postaci dramatu. W tym filmie naprawdę dużo się mówi. Ale w przeciwieństwie do „Ukrytej strategii‘, która także opierała się na dialogach, „Michael Clayton“ nie jest filmem przegadanym.

W końcu scenariusz wyszedł spod pióra Tony’ego Gilroya (dla którego film jest jednocześnie reżyserskim debiutem). A Gilroy warsztat pisarski szlifował na cyklu filmów o Jasonie Bourne. Facet wie, jak budować napięcie nawet w scenach, w których pozornie niewiele się dzieje.

djy6r8e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
djy6r8e