Agnieszka Kotulanka miała zagrać w "Pitbullu". Patryk Vega wyciągnął do niej pomocną dłoń. Czemu nic z tego nie wyszło?
Agnieszka Kotulanka (na zdjęciu z Agnieszką Dygant) przez lata cieszyła się ogromną sympatią publiczności, którą zdobyła zwłaszcza dzięki roli Krystyny Lubicz w "Klanie". Niestety, kiedy wpadła w nałóg alkoholowy, straciła niemal wszystko. Branża filmowa się od niej odwróciła, a jej postać zniknęła z popularnej telenoweli.
Jak się jednak okazuje, aktorka wciąż może liczyć na wsparcie i pomoc dawnych przyjaciół. Agnieszka Dygant była gotowa opłacić Kotulance leczenie, a Patryk Vega, który sam zmagał się niegdyś z uzależnieniem, chciał jej powierzyć rolę w swoim filmie.
I choć wtedy nic z tego nie wyszło, być może reżyser znów zwróci się do aktorki z kolejną propozycją. Zwłaszcza że, jak twierdzą jej znajomi, Kotulanka wreszcie wychodzi na prostą.
Rola u Vegi
Agnieszka Kotulanka zmaga się z uzależnieniem alkoholowym od lat. Wśród osób, które służą jej pomocą, jest córka, Katarzyna Sas-Uhrynowska, oraz Agnieszka Dygant.
I chociaż wielu znajomych odwróciło się od aktorki, Dygant nie chciała odpuścić. Często dzwoniła do przyjaciółki, interesowała się jej stanem zdrowia i proponowała wsparcie, również jeśli chodzi o pracę.
- To za jej podszeptem w swoim filmie sprzed lat "Pitbull. Nowe porządki" znany reżyser Patryk Vega chciał ponoć obsadzić właśnie Agnieszkę Kotulankę w roli szefowej gangu. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo aktorka nie odbierała telefonów – zdradziła w "Rewii" osoba z planu.
Problem alkoholowy
Patryk Vega nie krył, że jest poruszony losem Kotulanki i chciał jej pomóc. Zwłaszcza, że niegdyś sam walczył z nałogiem.
- Po szkole podstawowej wkręciłem się w młodocianą gangsterkę, dealowanie narkotykami. Od 15. roku życia przez 15 lat w zasadzie non stop piłem alkohol. Miałem może razem 5 dni, kiedy nie piłem. W ostatniej fazie wypijałem dzień w dzień półtora litra alkoholu. Budziłem się i zaczynałem dzień od wypicia duszkiem 375 ml koniaku, aby móc normalnie mówić. Do tego doszła kokaina, paliłem jointy i brałem psychotropy, żeby móc zasnąć - opowiadał w wywiadzie dla deon.pl.
Uratowała go miłość do kobiety, Katarzyny Słomińskiej (na zdjęciu z mężem), którą niedługo potem poślubił. Teraz sam chciałby wspierać tych, którzy znaleźli się, tak jak kiedyś on, w trudnej sytuacji życiowej.
Powrót do zdrowia?
Inny przyjaciel Kotulanki, Andrzej Grabarczyk (na zdjęciu), zapewnia, że leczenie przynosi rezultaty i aktorka jest na dobrej drodze, by pokonać nałóg.
- Szedłem ulicą i zupełnie przypadkowo wpadłem na Agnieszkę. Byłem w szoku. Przywitaliśmy się i chwilę porozmawialiśmy. Byłem zbudowany tym spotkaniem, bo Agnieszka wygląda świetnie. Idzie ku dobremu. Myślę, że zwalczyła w sobie chorobę - opowiadał w magazynie "Dobry Tydzień".
- Przyjaźniliśmy się. Pamiętam zaraz na początku kariery Agnieszka zagrała szereg kapitalnych ról w teatrze telewizji. Potem razem występowaliśmy w "Klanie". Szkoda, by jej talent się zmarnował. Ale jest silna, zawsze taka była, miała mocny charakter. Myślę, że przezwycięży swoje problemy.
Szansa na role
Wygląda na to, że producenci są chętni, by dać aktorce drugą szansę. Jeśli tylko okaże się, że faktycznie jest już gotowa wrócić do pracy. Ilona Łepkowska (na zdjęciu) uważa, że jeśli tylko Kotulanka zwalczy nałóg, to z pewnością bez problemu otrzyma nowe role.
- Taki powrót byłby budującym przykładem dla innych, którzy borykają się z podobnym problemem - twierdziła.
- Pokazałby, że można wyjść z nałogu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Na pewno ktoś z naszego środowiska wyciągnie do Agnieszki pomocną dłoń, by mogła wrócić do zawodu, odbudować swoją pozycję i poczucie własnej wartości.